Dorcia nosek do góry bardzo proszę. Skoro już tak narzekacie na ten poniedziałek to dołączę - miałam wpłacić dziś pieniądze na konto przy pomocy wpłatomatu mbanku. Po pierwsze - nie zabrałam parasola, wiem że mam zapasowy w samochodzie więc wzięłam kluczyki od TŻa i poszłam wyciągać. Mądrala zaparkował 1 cm od bramki ... Spróbujcie otworzyć klapę od kombi ...

Mimo blond włosów pomyślałam (

) - wlezę od środka, położę siedzenie i dam radę. Wlazłam, położyłam siedzenia świecąc doopskiem na pół ulicy bo się ustroiłam dziś w krótszą sukienkę

Znalazłam: gumowce męskie, siekierę uniwersalną, segregatory biurowe, sekator, przewody do niewiadomoczego, kurtkę przeciwdeszczową, starą Coca-Colę i makulaturę sprzed wieku. A pod tym wszystkim wielki, męski, czarny parasol... Wydobyłam - spocona, zła, czerwona. Za to w wystającą część mojego ciała (tak tak - tę największą) było mi już mokro i zimno

Uzbrojona w parasol polazłam do wpłatomatu. Wetknęłam kartę, poprzyciskałam co nacisnąć należało i przyszło do "proszę wsunąć pieniądze w otwór"... Się nie dało. Otwór się nie otworzył

Za to wyskoczył komunikat - błąd terminala kasowego, skontaktuj się z mbankiem...

Się skontaktowałam bo drzwi były tuż obok. Miły żółtodziobek w psychodelicznym krawaciku poinformował mnie, że mam czekać, bo karta zapewne zaraz się wysunie (Pan przede mną tak miał). No to poszłam czatować. Wpłatomat zaskoczył mnie ... innym komuniaktem - "karta została zatrzymana, skontaktuj się z mbankiem". Poszłam kontaktować się znowu. Psychodeliczny wciąż z uśmiechem kazał czekać nadal. Pojszłam. I znów niespodzianka! Całkiem nowy komunikat! "Wpłatomat nieczynny. Lista dostępnych wpłatomatów na
www.mbank.pl" Poszłam się kontaktować po raz trzeci. Psychodeliczny już bez uśmiechu jął demonstrować mi jak bardzo mu przykro ale jedynym wyjściem w takiej sytuacji jest ... zamówienie nowej karty ... Dostanę ją w ciągu ... TYGODNIA! Ludzie jeszcze nie wymyślili takich przekleństw jakimi chciałam uraczyć Psychodela. Ale, że jestem damą dzisiaj (założyłam krótszą sukienkę) to tylko poinformowałam młodego o skali mojej wściekłości i poszłam po drodze zawadzając moimi ulubionymi, długimi koralami o parasol i zrywając je w tzw. ch..rę... Wróciłam do biura usilnie starając się nie odfrunąć po drodze (parasol ma powierzchnię spadochronu sportowego). Zadzwoniłam na mlinię celem zamówienia nowej karty. Jakiś miły głos poprosił mnie o podanie różnych identyfikatorów i ciągle nie był zadowolony z moich wstukiwanych odpowiedzi

Sprawdziłam 1000 razy! Wstukiwałam dobrze! W końcu głos się chyba obraził bo dostałam info smsem - kontakt z mLinią zablokowany! Żesz w dziuplę jeża! Jestem zatem udoopiona na amen

Nie wpłaciłam kasy, nie mam karty, nie mogę zamówić nowej i zamoczyłam nogi. I to wszystko zdążyło mi się wydarzyć do 12-ej! Chyba się położę gdzieś w kącie i przeczekam do wieczora. Ktoś miał fajniejszy poniedziałkowy poranek? A mówiłam już, że nienawidzę poniedziałków?
