znów z braku wątku prywatnego będzie u jopop:
Mamba z Pytonem adoptowane
Dziś, o bladym świcie, czyli o 10.39 zbudził mnie telefon. (
poszłam spać kilka minut po 6tej) W sprawie kociaków. Tja... na pewno te maluchy od Asi... Ale nie!!! na wstępie pada pytanie jak z tymi oczami, czy to oba są jednooczne i dlaczego (dzwonią z gazety)? więc opowiadam, mówię jak to wygląda, że ładne futeko, a nie jakiś oczodół z horroru

A kobitka, że to żaden problem, jakie to ma znaczenie, jak kot wygląda itp. Mieszkanie w bloku, okna zabezpieczone. Poprzedni kot byl przygarnięty dorosły, chory i okaleczony. No i pyta czy są do oddania tylko razem. Więc delikatnie zaczynam, że bym tak bardzo chciała, bo one są tak zżyte... "ależ, tak, tak, nie ma problemu, moga być dwa, będzie weselej"

W domu dzieci lat 12, 10 i 2. No to znów zaczynam "marudzić" na tę 2-latkę. Okazuje się, że to ona od urodzenia jest chora na kota. Teraz bez kota to im zaraz w depresję wpadnie. Każe sobie rysować koty, szuka kotki tamtej, "kicia" po mieszkaniu, pyta o kicię i tak wciąż... Poprzednia kotka nie dawała się przytulać, potrafiła podrapać, więc mała to wszystko wie i zna. Byłam u nich, zawiozłam koty na miejsce. Długo rozmawiałyśmy. Dzieciak przy mnie delikatnie głaskał Mambę, Pytonik zwiał

Bardzo fajna rodzina. Powinno już być wszystko dobrze.
Pusto mi wiem, że już w lecznicy czekają na mnie kolejne koty (dwa dorosłe), ale to nie to. Pyton. Jejć. On był taki, taki, no
