Ech ludzie są dziwni

Koty też. Najpierw o ludziach.
W sobotę pani zrugała Kassję że nie pędzi by zabrać od niej 2 maluchy. Baaaardzo roszczeniowa. Ostatecznie dała się ugłaskać, narazie kotki powiesiłam ale drżę że pani jednak może zdecydować się je wystawić.
Wczorajsza pani znalazła kociaki postawiła na klatce schodowej i jeden z nich zwalił się z 3 piętra

Dziś tkwi w lecznicy, narazie podniebienie do zszycia. I nie wiadomo co jeszcze. Z 2 innymi nie ma co zrobić

Dziś przez kilka godzin (na pewno z 8

) odpowiadałam na maile z zaledwie ostatnich 4 dni i aktualizowałam ogłoszenia. Masssakra jakaś.
Pominę całą serię standardowych info "kociaczki chodzą pod blokiem" (kociaczki z marca są !!!

) I pani dopiero się zorientowała, że na naszej szerokości geograficznej o tej porze roku może być zimno

(maili w tym wariancie było z 6)
Uzyskałam 8 serii zdjęć do wstawienia (na kotkowie od Atomka do Pocieszki) nie licząć kotków naszych.
Jedno z "najmilszych" odpowiedzi kiedy napisałam, że miejsca nie mamy ale zapraszamy na odrobaczenie, serwis, klatkę możemy pożyczyć itd oraz wysłałam listę stron ogłoszeniowych.
Pani odpisała:
"O ogłoszeniach na różnych stronach wiem-jestem osobą cywilizowaną, posiadającą stały dostęp do internetu.
Zależy mi na fizycznym oddaniu kociaków.
W związku z objawiającą się już alergią córki, horrrorem w domu związanym z obecnością psa jak też wyjazdem w dniu 01.11. muszę kociaki komuś oddać najpóźniej jutro. Jeśli nie mogę ich przekazać Państwu, zmuszona będę pozostawić je w weterynarii."
No jestem mocno zainteresowana która to weterynaria przyjmuje kociaki...
A teraz o dziwnych kotach czyli trochę prywaty.
Moja niegdyś domowa koteczka przedwczoraj w nocy zdecydowała, że będzie kotkiem domowym.

Cudnie bo przez ostatnie dni mocno martwiłam się no bo wolność wolnością ale to jednak kot który 10 lat żył w mieszkaniu.
Koteczka była domowa od ok 23 do 1 w nocy

kiedy to postawiła wszystkich na nogi swoim pragnieniem uwolnienia się z wszelkich ograniczeń oraz zapragnęła przestrzeni i powietrza
Przeszłam kurs przyśpieszony robienia kocich budek (przypominam - 1 w nocy) Pomimo najszczerszych wyszła lekka prowizorka.
Wczoraj w nocy koteczka była domowa. Jednak -8 stopni zrobiło swoje. Zgarnęłam wieczorem razem z budą. Tak na wszelki wypadek jakby się wybrała na spacer w nocy to bym jej wystawiła budę ciepła a nie zmrożoną. Tkwiła w domu do 6
Dziś w nocy - wieczorem panna zwiewała jakbym jej miała macicę tępym nożem wycinać. Zrobiłam 3 podejścia i pomyślałam - pies ją lizał. Pupsko jej odmarznie jak nic. O 1 w nocy panna nieco straciła czujność. A i tak złapałam ją dopiero na trawniku (ja- uzbrojona w kapcie i pidżamę. Śniegu na trawniku mam do pół łydki) Było bosssko.
Czekam niecierpliwie na dzisiejszy wieczór
