vega013 pisze:Ciekawa jestem, jakie praktyczne korzyści wynikają z tej "dyskusji". Ja nie zauważam żadnych. Może mam za słabe szkła w okularach?
Parę osób poprawi sobie humor, najwyraźniej kiepski od rana, i się dowartościuje, bo mogło komuś nawtykać i po kimś pojechać.
Parę osób zrezygnuje z wpłacania datków na koty do fundacji, więc parę kotów straci szansę na jedzenie, leczenie, a może i na życie.
Parę osób zaś utwierdzi się w przekonaniu, że "kociary" to osoby szurnięte. Niestety, powszechna opinia o osobach pomagającyh kotom jest taka, że są to osoby niezrównoważone, nawiedzone i ogólnie trudne w pożyciu. Wpisy części pań tę opinię potwierdzają, niestety.
Za chwilę 100 stron.
