smarti pisze:otóż moje DT opiera się na moim bardzo dużym udziale(średnio 1500-a w przypadku choroby i 2500/mies) ale i na pomocy darczyńców.
Smarti, każdy normalny DT opiera się głównie na sobie i swoich środkach (bo pomijam patologie), jeśli są darczyńcy to super, ale raczej nie można zakładać, że dopływ gotówki będzie stały.
smarti pisze:Przykład Promyka pokazał najlepiej że jeśli się chce i współdziała to i ratowanie kota za 3 i pół tys.zł jest możliwe i nie jest zbyt drogie aby tego nie dokonać (nie zapominaj-w tym mój udział na dziś ok.1000 zł)
Ale potrzeba do tego współdziałania które nam dotąd świetnie się udawało-niestety dopóki nie wtrąciły się osoby które przeszkadzają z sobie tylko znanych pokręconych powodów.
Ja to postrzegam inaczej. Takie akcje mogą się udać, jedna, druga, ale nie będzie to raczej stan ciągły. Tak mi się wydaje. Nie zawsze można liczyć na stałe wsparcie, stałe zainteresowanie. Raczej trudno na tej podstawie robić założenia co do wpływów.
Osobiscie bardzo mi przykro, że nie mogę wesprzeć obecnie Carlito, ale też czekam na pieniądze. Akurat tak się paskudnie złożyło, że muszę się skupić na sobie i swoich kotach. I zauważ, że tak może być, może się stać z wieloma osobami, które chciałyby udzielić wsparcia. Juz pisałam wczesniej - jedyna forma, w której mogę Ci aktualnie udzielić pomocy (i co chętnie zrobię), to leki, których mam duży zapas (oczywiście są ważne).
smarti pisze:bo na ich pożytek my sobie świetnie od sierpnia działałyśmy az nie rozpirzyłyście wszystkiego co dobre.
na prawdę-możecie być z siebie dumne.
W żadnym stopniu się nie poczuwam. A jeśli, to do awantury przy okazji nerkowców, faktycznie zupełnie niepotrzebnej. Co do reszty, to na atmosferę watku złożyły się niektóre wypowiedzi Twoje oraz, głównie, Marzenia111. Twój watek śledzę od czasu pojawienia się Carlito. Wtedy też zaczęły sie bardzo nieprzyjemne przepychanki związane z rozliczeniami rybnickich kotów. No wybacz smarti, ale tak nie można odpowiadać ludziom gdy pytają o rozliczenie wpływów na koty.
Myślę, że wiele osób uraziła forma niektórych wypowiedzi i nie tylko w tym wątku, ale i w innych, dotyczących tymczasowanych kotów.
magdaradek pisze:a ja myślę, że casicy chodziło o to, żeby mierzyć siły na zamiary.
żeby brać tymczasy, biorąc pod uwagę to, że mogą wymagać kosztownej opieki.
owszem bywają nagłe, nieplanowane wydatki i wówczas można podeprzeć się wpłatami od darczyńców, ale tak jak pisze casica nie uzależniać leczenia od tych właśnie wpłat, bo wówczas krzywdzi się to zwierż.
I ja to stanowisko popieram.
Tak, o to mi chodziło. I wcale nie tylko o pieniądze, ale o czas, który trzeba poświęcić takim wymagającym przypadkom.