Cześć Słonka!

Współczuję przeżyć na poczcie, te panienki naprawdę są niesamowite.
U mnie na poczcie jest to samo, kiedyś 15 min. przesyłki szukała i nic.
Po czym radośnie stwierdziła, że najwyżej przyjdę jutro
No więc ja spokojnie, choć mi już gul latał, powiedziałam, że figa
Nie wyjdę, dopóki paczka się nie znajdzie. A było to przed samym zamknięciem.
No i się panna zmotywowała i paczkę znalazła
Ale lepszy numer odwaliły kiedyś - odbierałam coś na poczcie i zostawiłam tam dowód.
I przez kilka dni nie był mi potrzebny, więc się nie domyśliłam, że go nie mam.
W końcu musiałam gdzieś pokazać a tu zonk

Przeszukałam torebkę i nic.
No więc lecę do domu, szukam, szukam - dalej dowodu nie ma.
Więc zaczęłam sobie przypominać, gdzie mogłam go zostawić.
I pomyślałam o poczcie, ale tak sobie myślę wtedy, że przecież listonosz dałby znać.
Ale dla wszystkiego poszłam i co? Oczywiście dowód tam był.
Pytam, dlaczego mnie nie powiadomili - a ta maupa na to, że one myślały, że przyjdę sama
Inteligencja bardzo zaawansowana

A rajstopy swędzą, ale jak jest minus 20, to nogi kołkowacieją

Ale elaborat strzeliłam
