bo w życiu piękne są tylko chwile.....
strasznie mało tych chwil..strasznie szybko to wszystko ucieka ..
nie mogę w to uwierzyć
to co zdarzyło mi się najlepszego w życiu odchodzi...
zawsze Grzes taki cierpliwy do mnie ,do moich pomysłów
do mojego nieznośnego charakteru..
do bałaganiarstwa
do moich zwierząt...
zawsze musiało być dla zwierząt ..pamiętam jak karmiłam kurakiem futerka a on udawał że jest jednym z nich i też zawsze kawałek dostał...teraz lezy ,jak w letargu..nieraz uśmiechnie sie do mnie...i wtedy serce pęka całkiem
niedługo będzie 29lat
nie umiem sobie z tym poradzić....
już na zawsze ta cisza w domu
nie rozumiem jak to Grześ ma już nie wrócić do domu ,nie rozumiem...
przecież to niemożliwe...
cisza w domu ,nie dzwoni do mnie ,zawsze dzwonił....czekam na ten telefon z utęsknieniem
mam na pewno jakiś pociąg do Otwocka ....tylko jeszcze nie potrafię tego sobie wyobrazić...
Grześ leży na XII oddziale pok. 2....mój Grześ ,taki duży ,mocny ,silny....