
Pani siedzi i bawi się z nimi wędką, większy a zarazem odważniejszy wychodzi do zabawy a za nim nieśmiało mniejszy braciszek.

Wczoraj nic nie pisałam z powodu braku czasu ale mam problem z Tolą. Otóż rano robiła ''wycieczki'' do kuwety w celu zrobienia siku co jej się nie udawało. W samochód i do lecznicy bo nie wiadomo od czego tak się dzieje. Zajechałam do lecznicy, patrzę w korytarzu hodowca z dwoma kontenerami małych piesków no ale myślę sobie, że dwóch lekarzy to pójdzie szybciej ale jak że się myliłam. U drugiego lekarza była na stole rodząca suka co się okazało w trakcie mojego oczekiwania na wejście do gabinetu gdzie facetka z facetem czekali na tą właśnie sukę po cesarce.
najpierw ktoś wyszedł i powiedział, że są 3 a potem że już 7. Do tego ci co weszli z kontenerami do gabinetu byli tam prawie 2 godziny.
Myślałam, że mnie szlag trafi bo przez tych rozmnażaczy moja kotka w poczekali cierpiała a przecież z 9 szczeniakami do szczepienia można przyjść w inne dni nie blokują kolejki z chorymi zwierzakami. Gdybym wiedziała, że to będzie trwało tak długo to bym pojechała do mojej lecznicy do Pabianic.
Do tego na godzinę 14 był umówiony rezonans magnetyczny w Łodzi dla męża i zależało mi na czasie strasznie.
Nigdy już nie odważę się tutaj na wsi jechać do lecznicy w sobotę, nie mogę patrzeć na rozmnażaczy zwierząt którzy bogacą się ich cierpieniem.
Wracając do Toli to po wyjściu z gabinetu hodowcy ze szczeniakami pani doktor wyszła i powiedziała, ze proszę poczekać jeszcze chwilkę bo musi pomóc lekarzowi zaszyć ranę pooperacyjną. Znowu niepewność ile to będzie trwać, czekam i czekam, nie wytrzymuję, bo jest już po 12 godzinie, pukami i pytam ile jeszcze czasu to zajmie, parę minut usłyszałam. No dobra poczekam bo nie ma sensu jechać już do miasta.
Wreszcie doczekałyśmy się wejścia i Tola została zbadana i dostała stosowne zastrzyki na zapalenie pęcherza. Niestety usg nie mogła mieć bo tamta rodząca suka była pod aparaturą.




Jak przetłumaczyć kotom ''aby nie kopali leżącego''?