biamila pisze:maria_z pisze:Wredne_Słonko pisze:maria_z pisze:Dziewczyny - nie wiem co zrobić

Zadzwoniła do mnie wczoraj kobieta, która jesienią 2010 roku adoptowała ode mnie małą koteczkę (młodzi ludzie z kilkuletnią dziewczynką). Wszystko było ok, chociaż kontakt z nimi taki sobie, ale przysłali zdjęcia - nie można było mieć zastrzeżeń.
Kobieta powiedziała, że miesiąc temu urodziła dziecko; dziecko jest na coś uczulone, lekarz twierdzi, że najprawdopodobniej na kota. I co ona ma zrobić.
Na razie nie wyczułam, czy chcą rozwiązać problem, czy już zdecydowali, że chcą się pozbyć kota. W dodatku kotki nie wysterylizowali (!) Kotka nie wychodzi, a ruje nie są uciążliwe (tak mówiła).
Będę jeszcze rozmawiała, dowiem się dokładnie co i jak. Niestety ja nie mogę wziąć kotki do siebie, przynajmniej do czasu wyadoptowania szylkretki, która jest teraz u mnie na DT. Po prostu nie ma takiej opcji.
To jest ładna, cała czarna koteczka.
Czy alergia jest stwierdzona przez alergologa czy tylko pediatrę, czym się objawia? Napisz może do Kingi_kini. Jej Madzia też jest uczulona. Co prawda nie na koty ale pewnie wie sporo na ten temat

Pewnie przez pediatrę, bo dziecko za małe na testy. Podobno ma wysypkę. To w ogóle według mnie tylko przypuszczenia. Tak zresztą powiedziałam tej kobiecie - jest kot więc to główny winowajca! Ale i tak przetrwała ciążę i nikt jej nie powiedział, że kot jest wtedy niebezpieczny - jestem pełna uznania. Kontakt do Kingi też jej chciałam dać, czekam na razie na odpowiedź na mojego maila.
Co do dopilnowania sterylki... nie wiem, jak to zrobić. Po oddaniu kotki wielokrotnie o tym przypominałam... Ludzie mieszkają w Redzie. No i niestety nie mam miejsca dla kotki

Na razie czekam i liczę na to, że jednak nie będą chcieli tak zdecydowanie jej się pozbyć. W końcu starsza córeczka zżyła się z kotką, ludzie generalnie robili dobre wrażenie.
Mario, mi się wydaje że nie tyle uczulenie jest problemem co jednak rujka u koteczki. Na twoim miejscu skierowałabym ich do np. Kasprzyków tam pkdt ma dobrą cenę na sterylkę. Lepiej jest nawet kasę za to wyłożyć niż ma ci koteczka wrócić... a tak to może się skończyć.
Niestety sytuacja jest - łagodnie mówiąc - nieciekawa

Ludzie są absolutnie zdecydowani oddać kotkę. Koleś wczoraj zadzwonił i powiedział, że albo biorę kotkę, albo zawozi ją do Ciapkowa, bo przez dwa tygodnie nie udało im się znaleźć dla niej domu. Byliśmy poza Gdańskiem (wyjeżdżamy co weekend), udało mi się sprawę odłożyć do poniedziałku. Spróbuję wynegocjować jeszcze 2-3 dni, może uda mi sie znaleźć DT lub przynajmniej DA, inaczej nie wiem, co będzie. Facet obiecał, że da 100-150 zł na sterylkę. Ale rozmowa była mało ciekawa, powiedziałam mu, co sadzę o ich odpowiedzialności. Żeby było jasne - ja nie uważam, że kot jest ważniejszy od dziecka, ale oni nie pofatygowali się, żeby najpierw sprawdzić, czy to rzeczywiście kot jest przyczyną alergii, a poza tym na moje argumenty padło... że ten kot to kłopot , bo nie mają co z nim zrobić jak wyjeżdżają... Wzięli kociaka, a oddają dorosłą niewysterylizowaną kotkę po 1,5 roku... I nie myślą o córeczce, która zżyła się z kotką - tego to już zupełnie nie jestem w stanie zrozumieć...
Potrzebuję domu dla kotki przynajmniej na czas wakacji.