Co do Julka,to napiszę prawdę.
Miał iść na dt do mar9 ,ale spodobał się jakiejś wolontariuszce od psów.Potem była opcja domu od Liwii_ , ale kobieta zapłaciła za badanie na toksoplazmozę i czekano długo na wynik.W tym czasie kot padł w schronie.
Moje zdanie jest takie, że gdyby nie spodobał się tej wolontariuszce,to żyłby w dt u mar9,albo u faceta poleconego przez Liwię_.
Miał pecha.
Yossarianno, ja nie wiem czy jest sens.Gdybyś się zgodziła podać maila,to mogliby wysyłać zdj. kotów.Ja powiem Wam szczerze, że psychicznie wysiadam.Potrzebuję "urlopu".Mam Maćka,jestem ciągle w stresie, mam na pieńku z rodziną,nie otrzymam już pomocy od nich.W dzielnicy, gdzie pracuję jest wysyp kotów, codziennie rano przed pracą chodzę i staram się podawać leki kotom na koci katar, nie mówię już o jedzeniu.Tylko część kotów jest w pełni oswojona.Do pracy dzieciaki przynoszą mi swoje swoje chore zwierzaki,leczę je,jeżdże.Wciąż tylko koty, koty i koty.Zero życia.
Mam dosyć...Mam dosyć wysłuchiwania od ludzi, że coś jest nie tak, że schron coś tam...chcę odpoczynku, potrzebuję tego.Mnie sie zawsze obrywa za nich, dlatego może ktoś chociaż przez jakiś czas zastąpiłby mnie.Błagam...Wiem, że w schronie są 2 koty potrzebujące dt na już.Jest mi ciężko,bo pozbawione są jakiejkolwiek szansy pokazania się, ale Alienor kiedyś miała rację, że pokazuję wciąż nowe koty, mam mało informacji i potem biorę się za następne.Ile mamy teraz tymczasów i nie o wszystkich jest informacja tutaj,bo brak czasu

trzeba zacząć słuchać rozumu i zająć się tymi,które są, potem dopiero pokazywać nowe.
Czuje rozgoryczenie, bo DT znalazł się bez mojego udziału dla matki z 1 dniowymi maluchami,a w tym samym miejscu biega kot z uszkodzoną łapą.Ja byłam za uśpieniem z bólem serca, załatwiłam schronisko.W końcu nie zostały uśpione.Była jedna wielka awantura.Tamten kot dalej biega,a karmicielki nic z tym nie robią.Zrzucają odpowiedzialność na nas,wydzwaniając i płaczącym głosem mówiąc,a ja potem załamuję się.Ania G też ma dosyć, wciąż jeździ i załatwia coś z kotami.
Z tego miejsca chciałam też podziękować wszystkim,którzy pomagają.Podziękowania należą się też os., dzięki której finanse kotow rudzkich nie są tak tragiczne i kiedy jest pilna sytuacja z jakimś znalezionym kotem,to nie trzeba się martwić.
Mój wolny sierpień poświęcam w całości na wyłapywanie kotow do sterylek z dzielnicy, gdzie pracuję.