» Czw maja 12, 2011 23:01
Re: Widzę,Czuję.Mam Duszę i Serce.Nas kotów jest wiele.Pomóż.
Zacznę może od początku.
Przeliczyłam sobie dzisiaj trasę jaka muszę pokonać. Czyli odległosc na działkę z pustym kontenerkiem.3 kilometry w jedna stronę. Potem prawie 3 km z powrotem ze zdenerwowaną, wystraszoną Balbinką.Która raz że kotna, ciężka, to nie znosi zamknięcia i przerażliwie wtedy płacze. No i zadzwoniłam sobie do mojego znajomego który jeżdzi taryfą. Plus cały w tym ze tez kociarz. Mają dwa koty wychodzace, ale mieszkaja w domku jednorodzinnych w bardzo bezpiecznej okolicy. Powiedziałam jaki jest problem i zapytałam ile by kosztowała jego usługa z tego do tego miejsca. Przede wszystkim chodziło mi o maksymalne ograniczenie stresu kotce. Długiej drogi w upalny dzień po wyboistej i długiej piaszczystej drodze, bo taka niestety prowadzi na moje działki. Czasem jak jest bardzo sucho nie da rady jechac rowerem.
Kiedy usłyszałam ze jakieś 15 zł nie wachałam sie ani minuty. Powiedziałam ze oddzwonie za kilka minut.
Poszłam i kiedy juz byłam tuż przy działkach zadzwonilam.Podjechalismy i zaczełam wołać Balbinke ale dosć długo sie nie pokazywała. W koncu wyszła zza przeciwnej strony rowu czyli z działki od karmicielki. Nie wiem czy juz sobie biedna tam gniazda nie szykowała. A karmicielka potem pewnie potopiłaby maluszki naszej Balbinki ,bo tak robiła z maluchami swoich kotek.
W koncu sie pojawiła. Dla zmyłki dałam kociakom trochę jedzenia. Ona zdążyła liznąć raz i do kontenerka.
Płakała w samochodzie i to dość głośno. Tego sie obawiałam. Miałam jednak ten komfort ze otworzyłam dzwiczki i całą drogę ja głaskałam i juz była spokojna.
U Weta niestety przyszło nam czekać jeszcze pół godziny bo był pacjent. Wkurzało mnie to bo i Balbinka się niepotrzebnie zestresowała tym czekaniem.
Kicie odebrać miałam o 17.00 ale niestety znów mi przyszło czekać pół godziny. Co gorsza nie było juz lekarek tylko Lekarz. Poprosił oczywiscie klientkę przede mną, na co juz stanowczo zaprotestowałam, bo jak wychodzili poprzedni ludzie mówiłam ze jestem tylko po odbiór. Ja niestety mam bardzo ograniczony czas a juz zblizala sie pora karmienia kociaków.
Balbinka była w ciaży.Sterylka była aborcyjna. Miała 3 kociaczki już dosyć duże. Podczas zabiegu było dość silne krwawienie i miała założony wenflon.
Dostała szwy samorozpuszczalne , bo o takie prosiłam i Schotapen na 48 godzin czyli ten sam antybiotyk który dostaje kotka po sterylce w Tozie.
Kiedy wrócilismy musiałam wyjść. Kiedy wróciłam na chwile po jedzenie mało nie umarłam. Balbinka wygladała jak martwa. Leżała jakoś tak nienaturalnie w kontenerku ,z głowa wywinięta do tyłu a ja nie mogłam dostrzec czy oddycha. Sprawdziłam i oddech był płytki ale Lekarz mi powiedział ze bedzie długo spała.
Poleciałam karmic na Tęcze. Wracam i patrze oczywiscie co u Balbinki. Tak mnie zestresowała ,ze bałam sie ja sama zostawić.Już było troche lepiej. Kiedy skonczyłam karmic i wróciłam Balbinka płakała. Wypusciłam ja z kontenerka zeby zobaczyć w jakim jest stanie i zmienic jej posłanie ,bo było mokre.
Zauważyłam że łapka mocno ją boli. Miała tam wsadzony wenflon, który miałam jutro przyjść i zdjąć u Weta. Mało tego płakała i zaczęła sobie tam grzebac. Nie mogła stanąć na łąpkę, a ten opatrunek chyba powodował duży ucisk, bo sprawdziłam i dosłownie nie wiem czy krew do tej łapki dochodziła. Było bardzo ciasno.Mówię Dobra mała ściagamy i tyle. Dobrałam sie do tego z wielkim trudem, wyjęłam wenflon i przemyłam łapkę zeby juz nie krwawiła.
Kotka momentalnie sie uspokoiła.
Włożyłam ja do czystego posłanka w kontenerku, aby dalej dochodziła do siebie.
Kilka minut temu dałam jej odrobinke saszetki i troszeczke RC.Zjadła ładnie.
Przed chwilka sie obudziła, bo po jedzeniu znów zasneła.Balbinka nie znosi zamknięcia. Będe musiała ją przechowac w pokoju Taty, bo nie mogę dac jej do klatki. Chciałabym maksymalnie szybko zawieść ją na działkę, chociaż po takim zabiegu powinna byc przetrzymana dłużej. Jednak w zamknięciu płacze.Nie chce stresowac jej, kotów i siebie.
Koci płacz żle wpływa na inne koty i są wtedy zaniepokojone. Miałam trzy razy takie sytuacje po sterylkach.Nie chcę tez niepokoić sasiadów.
generalnie szew jest większy. Wczesniej jak ją niosłam od Weta wydawał się jakiś taki dziwny. W domu obejrzałam spokojnie wszystko jest ładnie i dobrze zdezynfekowane.
Jutro wstawię fakture na watek.Zadzwonię też żeby umówić następny zabieg czyli Grafitowa kotkę. Dzisiaj juz nie było moich Lekarek
No to tyle.