ja dzisiaj byłam, nakarmiłam wygłodniałe stadko, zwłaszcza na górce. ale bardzo miłą niespodzianką było, że na małym cmentarzu pojawiły się dwa niezbyt utuczone burki

od razu przyszły jeść, dałam im ok. 200g tej lepszej Animondy, carny. I dużą michę suchych w dziupli. głodne były.
ale na górce tak się te mokradła ocierały o łydki, że zostały mi na rajtkach błotne smugi

i tak później siedziałam 4h na kursie

do domków h. weszłam, ale nie zastałam kociszów. była za to duża chmara muszek. a przy kościele - dużo pokrojonej parówki. to dziwne. wszystkie koty, jakie miałam, parówką co najwyżej bawiły się w futbol. nawet Żaba wegetarianka. tam też była pełna miska, a koty się kręciły. dałam im zapas suchego.
zrobiłam też zdjęcia moim zapasom z Waszych darów

i dziennej porcji. jest tam 5 puszek po 400g. i jedna tacka 100g. suchego tyle, ile widać - takie cztery torebki, w których sporo się mieści.



porcja:
