Dzień dziś był słoneczny, więc spędziłam go w plenerze

. Do azylu niestety nie dotarłam, bo wszyscy moi znajomi samochodowi też powyjeżdżali, a wydostać się z "mojego" lasu i dostać do Tarnowskich Gór bez samochodu to pół dnia na dojazd by trzeba było. W lesie skoleji być musiałam, żeby kotkę wypuścić z transporterka.
Wyglądałao to tak:
Nie ma tak szybkiego aparatu co by to ujął w bezruch

.
Kotecka, którą po wczorajszych wyczynach w lecznicy nazwałam Furia wcale nie zwiała gdzie pieprz rośnie, tylko na chwilę się schowała, a potem już spokojnie przywitała się z kotami które były.
A takie cudo ktoś już widział
Problem jest w tym, że wszystko mi pasuje do Popiołka z ubiegłego roku, ale Popiołek był bardziej grafitowy i ja juz nie wiem czy to on, czy nowość na naszym terenie. Jednak trzyma się z kocicami nam znanymi i na pewno jest to kocur, bo dziś udało nam się podpatrzeć
A teraz specjalnie dla tych co u siebie takich terenów nie mają - kopalniane hałdy po rekultywacji
Tak wygladają czteroletnie nasadzenia:
A tak ubiegłoroczne:
Wierzyć się nie chce, że na tych kamykach cos wogóle chce rosnąć

. Cały ten teren tam, łącznie z naszym starym lasem jest właśnie na hałdach.