» Sob lis 17, 2012 11:57
Re: PANLEUKOPENIA - jeśli ją zlekceważysz Twój kot umrze
Moja kotka była szczepiona ( ostatnio w kwietniu) a taraz ostatnio zylexisem( na początku października dostała ostatnią dawkę) więc mam nadzieję, że nic jej nie będzie.
Oczywiście obserwuję ją bacznie.
Jeżeli chodzi o tę małą nie zrobiliśmy testu na pp od razu, bo weterynarz powiedział mi, że niczego nie zmieni to w leczeniu, od razu poda jej i tak takie leki jakby to było pp.
Wątpię czy bym ją uratowała ale oczywiście też się nad tym zastanawiam. Od wystąpienia objawów do odejścia kota minęła zaledwie doba, nie miałam za dużo czasu. Rano gdy mała trafiła do weterynarza ona w ogóle się weterynarzowi nie podobała, według niego była bardzo mizerna, chudziutka i już wtedy odwodniona - po prostu już w schronisku mała wyglądała źle, ale ja tego nie widziałam, niby weterynarz ją oglądał tuż przed zabraniem ale wiecie jak to u nas wygląda ( oni na pewno wiedzieli że mała jest chora).
Nie wiem czy zrobienie testu w takiej sytuacji coś by dało, nawet gdybym podała surowicę. Wiecie ja tu na miau jestem od niedawna, nie miałam kompletnie pojęcia o tej chorobie, podawaniu surowicy itd. Po wizycie u weterynarza dopiero zaczęłam tu na forum czytać o tej chorobie a tej samej doby kotka odeszła.Zresztą po pierwszej rannej kroplówce, podaniu leków aż do wieczora z kotkiem nic się nie działo ( nie zawracał, nie miał biegunki), po drugiej wieczornej kroplówce dopiero coś zaczęło się dziać i trwało to może z 4 godziny zanim kot odszedł. Wszystko po prostu toczyło się błyskawicznie.
Może gdybym już miała jakąś styczność z tą chorobą to zaregowałabym inaczej, nie wiem. Trudno dziś ocenić czy to by coś dało.
Oczywiście przestudiowałam ten wątek bardzo dokładnie, kilka razy. Mieszkanie odkaziłam i wiem, że teraz przez co najmniej pół roku nie mogę wziąć małego kota ( i nie powinnam mieć kontaktu z osobami które je mają).
Jeżeli jeszcze kiedykolwiek spotkam się z tą chorobą po raz drugi ( mam nadzieję, że już nie ale ...) wtedy na pewno będę dużo mądrzejsza, już ta sytuacja bardzo dużo mi dała tylko bardzo mi szkoda tej małej, nie sądziłam że tak to się skończy.
ogłoszenie o małej zobaczyłam na fb w tą niedzielę i wkleiła je jedna z wolontariuszek która jak sądze na pewno jest na tym forum, kotek był do pilnej adopcji więc decyzja została podjęta dosłownie w minutę, niestety...(