Rano na dyżurze była sielanka, a wieczorem horror
Najpierw niespodzianka w postaci powodzi na zdrowej przy umywalce. Mariusz ze mną był, więc obejrzał i się poluzowała bądź zerwała uszczelka przy kolanku syfonu, próbowaliśmy to od razu naprawić, ale gwint jest zapieczony, a śruba obrobiona. Nie dało się tego zrobić tymi narzędziami, które Mariusz miał w bagażniku. Także umywalka na zdrowej jest na razie albo wyłączona z użytku, albo można działać z wiadrem, które podstawiliśmy pod spód i potem wylewać do toalety. Jak macie jakiegoś wprawionego hydraulika, to poproście go o wizytę, bo Mariusz by mógł dopiero w kolejny weekend to zrobić.
Potem przy podawaniu tabletki Persicy zmieniłam zdanie co do Zefria

Persica się denerwowała i trochę warczała na mnie przy tabletce i jak ją odstawiałam do boksu, to Zefir w jakimś, nie wiem, instynkcie obronnym? zaatakował mnie w łydkę, oczywiście. Wyglądam, jakby rzucił się na mnie jakiś wyjątkowo wygłodniały wampir, bo nieźle mi zaorał tę łydę, i to w dwóch miejscach

PS. czy mamy na takie okazje plaster w chatce?
Jakby tego było mało, potem Mariusza też dziabnął Ferdek. Bez powodu, tzn. podczas głaskania. Ale cóż, może to taka trudna miłość między nimi zaiskrzyła
Także koty moim zdaniem sfrustrowane jednak. Potem Zefir łaził i miauczał z takim wyrzutem, i jeszcze chciał poprawić w moją drugą łydkę. Za radą Marty chodziłam po kwarantannie z miotłą
Pozostałe koty ok, ogarnęłam także pena do insuliny. Taka maleńka kropelka się uroniła, mimo że przytrzymałam igłę pod skórą, mam nadzieję, że to nie spowoduje podwyższenia cukru.
Aha, autorem kup z krwią na zdrowej jest Morus. Była dziś też jedna w kuwecie, a on miał widoczną krew pod ogonkiem.
PS. co do żwirku, to ja się nie dziwię, że idzie jak woda, mimo że kotów wcale nie jest zbyt dużo, jak nie przesiewacie tych zbrylonych części, tylko wywalacie do kosza tyle, ile się na łopatkę nabierze, nawet suchego. Był worek w koszu jak przyjechaliśmy i pełno w nim, oprócz zabrudzonego, żwirku czystego, który by sie jeszcze nadał w kuwecie. Proszę, jak tak robicie, to jednak przesiewajcie przez łopatki te kupy i siki, ja generalnie mogę ten żwir zamawiać i wozić nawet raz w tygodniu, ale pytanie: po co? Wiem, że każdy chce szybko, ale to jest kasa, jakby nie patrzeć.