Choroba kubraczkowa daje nam się we znaki i rzuca na łebki.
W nocy do kuwety za daleko, więc chude polazło i nalało na poduchę w drapaku
Swoją ulubioną, bo jedyną, do której umie wleźć - jest zaraz przy łóżku i na tej samej wysokości.
Na szczęście jeszcze to widziałam.
Wrzuciłam poduchę do prania, rozetę wypsikałam zanim reszta kotków uzna, że nowa kuweta stoi
Chude potem łaziło i się dziwiło, że mu ktoś ulubione posłanko zlikwidował
Noc jakoś przetrwaliśmy, choć Lakiemu wyraźnie trudno znaleźć sobie miejsce.
Biedny jest strasznie.
Na śniadanie zjadł tyle co nic, ale zjadł sam, więc nie dokarmiałam na razie.
Potem już normalnie kuwetę znalazł. Na szczęście.
Za to Alfik rano bardzo pokazowo lunął na moich oczach do zlewu
Kompletnie na luzie...
To już wiem, co mi w kuchni capi, jak nie mogę namierzyć nowych kałuż
Zamówiłam mu dużą, odkrytą kuwetę. Na razie wszystko wskazuje na to, że do krytych to on tylko grubsze sprawy raczy.
Bo leje wyraźnie w takich miejscach, gdzie nie jest schowany.
Jak na razie tylko kulokotowa stoi odkryta i jest używana na maksa.
Może hrabia Alfik potrzebuje osobnej.
Mam nadzieję, że mu wystarczy.
Gotowa jestem nawet nie sypać do niej żwiru na próbę.
Może żwir też mu wadzi.
Poza tym to uduszę Czarta, jeśli mi rozbierze chudego z kubraka
Wyraźnie jest zafascynowana kokardkami na jego grzbiecie

Ozdrowiała już kompletnie i kombinować zaczęła.