wolontariusz pisze:Arni, który trafił do schronu to ten sam Arni, którego ktoś adoptował z KCH....
Ale już Jadzia z Wiesiem - dedektywi wszystko wyjaśnili i mam nadzieję, że o tym napiszą jacy niektórzy są podli dla zwierząt i dla żon.
Na Nowej Kwarantannie jest
boks1 - Arni - biało rudy młody kociasty, przyjęty 8.12.2011 - bardzo przestraszony,
Sledztwo przeprowadzone /nr tel.i adres i nazwisko jest w umowie w KCh/ dzwonilam do tej dziewczyny tzn.mloda mezatka, ktora adoptowawa razem Arnego i Alfe z czego bylam bardzo szczesliwa ze ida do jednego domku a teraz jakie rozczarowanie.
Ale prawda jest taka: rozmowa z pania Magdalena Wisniewska: maz jej pewnego dnia a dokladnie 8.12 wywiozl kota Arniego pod nieobecnosc zony /byla w pracy/ nie mowiac gdzie.
W domu rozpetala sie straszna wojna i chyba m.in.doszlo do tego ze dziewczyna z dzieckiem i Alfa /siostra Arniego/ wyprowadzili sie podobno bedzie rozwod nie wiem czy to jedyna przyczyna ale sie dowiem.
Z rozmowy wywnioskowalam ze dziewczyna jest zalamana i chcialaby Arniego odzyskac, ale tu trzeba postepowac bardzo ostroznie najpierw musialabym jechac na wizje lokalna.
Zmiana adresu jeszcze nie wiem gdzie.
A wszystko odnosnie Arniego sie zgadza osoba,adres,kot i ksiazeczka zdrowia.
Powiedzial ze wyjezdza do Belgi a ktos mu tego kota przyniosl.
A zona mowi ze mu sie nie podobal bo nie byl przytulasny i to niby powod no to idiota.
I znow nastepne doswiadczenie dla nas ze jak jest malzenstwo i chca adoptowac kota to niech oboje przyjezdzaja bo potem moga byc podobne sytuacje.
Moze go przerosla sytuacja posiadania 2-ch kotow,albo chcial zonie zrobic na zlosc, trudno go zrozumiec.
Ale po drugie to on jeszcze nie taki najgorszy musze go troche obronic, bo inny dran moglby zrobic kotu krzywde, albo wywiesc do lasu lub wypuscic byle gdzie, a w schronisku zwlaszcza teraz jest duzo lepiej i kociak bedzie zyl.
A i przeplyw informacji jest dobry takze nic nie umknie uwadze.
Podobno do srody jest w schronie,jedzie na kastracje a potem KCh nie wiem jak to zrobimy bo tlok straszny.
Gdybym sie dowiedziala ze zrobiono im krzywde to bym nie przezyla tyle trudu,wysiku i czasu dalam tym kotom a KCh kasy ze bym tego nie przezyla.
Ale jak tu ludzi przeswietlic
Zytka ich mama jest u nas i ma sie w raju, narazie nikt nie pytal o nia, ale juz teraz bede ostrozniejsza bardziej niz bylam.