Ja rowniez milo spedzilam wieczor z Tweety

nooo i te ogony
Sluchajcie Muchomorki sa obledne! po prostu - obledne. Czako totalny luzak i pieszczoch, wylozyl mi sie na kolanach i spal jak zabity. Toska mnie ujela swoja puchata szaroscia - jaki ona ma styl

Podobno ludzi nie lubi - moze ja nie do konca normalna jednak jestem
siostra mi dzis na gg napisala ze skoncze jak Violetta Villas
to tak aproposa teraz uwaga - uwaga!
siedze w pokoju, klatka otwarta, GLUŚ Z FUMIKIEM SZALEJA :!: Alleluja!!!!!!
Rezydent Felek obserwuje ich z komody. Ale po kolei:
wrocilam od Agnieszki, TŻ zdal relacje - ze Glus opuscil budke, zjadl z Fumikiem Bozite i nabalaganili w klatce. Kupka jakas zrobiona byla. Fumik lazil po klatce i domagal sie wypuszczenia go na wolnosc. Tyle pod moja nieobecnosc.
Otworzylam klatke, wyjelam piorka - mjs, ta zabawka jest genialna w swojej prostocie! pomogla przelamac lody

najpierw osmielalam Fumika bo Glus tkwil twardo na pozycji okopowej w budce i lypal okiem. to olałam goscia, bo Fumik wykazywal wieksze zainteresowanie. Wlazlam do klatki i siadlam obok budki, zagadywalam Fumika troche. Wymienilam mu poduszke bo tamta zalal woda. Fumis siedzial w rogu grzecznie i lekko zdezorientowany byl (w koncu nie na codzien duza wlazi do klatki zeby pogadac o pogodzie

) ale w koncu udalo mi sie go poglaskac. Po chwili udalo mi sie wziac go na kolana. CHLOPAK SIE WYCIAGNAL JAK DLUGI I ZACZAL MRUCZEC

Normalnie myslalam ze sie poplacze ze wzruszenia

TZ tez go zaczal glaskac, do tego doszlo piorko i pelnia szczescia.
Wypuscilismy go na pokoj, zwiedzal ostroznie ale ciekawosc zwyciezyla - nawet syczacy Felek go nie odstraszyl. Zbadal kuwete z silikonowym zwirkiem, obwachal piec, wiadro, tekturowy schowek dla kotow, wlazl na polke z ksiazkami, potem smignal pod komputer, obwachiwal kable az znalazl sie w szafie

Wlazl, sprawdzil, wyskoczyl (ale on ma tempo!) i dorwal sie do drapaka. Felkowi sie to nie spodobalo ale Fumik nie zwrocil na niego uwagi. Obszedl caly pokoj a potem trudno go bylo do klatki zagonic ale pies wpadl wiec nie chcialam go przestraszyc.
TZ wzial psa a ja wzielam sie za oswajanie Glusia. Glaskalam go w budce, az zaczal mruczec. Potem mnie pacnal zebami w reke wiec dalam mu spokoj, ale jak wyjelam reke to mruczal dalej az cala budka chodzila
Na tym skonczyla sie czesc pierwsza oswajania. Nalozylam kotom MyLady, suchej i wody. Poszlam zjesc kolacje i wrocilam niespodziewanie do pokoju - Glus jedna lapa wystaje z budki i paaatrzy tymi swoimi galami na mnie

Fumik siedzial na budce. Jak wrocilam potem drugi raz to oba siedzialy na budce i chyba cos zjadly bo w kuwecie jakby wiecej kupek bylo

Pobawilam sie z nimi piorkiem i wypuscilam Glusia na pokoj. Glusiek zaczal zwiedzac z lekkim strachulcem na obliczu, Felka syczeniem sie nie przejmowal zbytnio - od dobrej pol godziny obaj panowie, Glus i Fumik, szaleja po pokoju. Skacza jak swiry doslownie, zrzucaja drobiazgi z polek, wariuja na oknie, dorwali we dwoch drapak, nurkowali w szafie na wszystkie mozliwe sposoby, obskakiwali wszystkie wolne miejsca (zajete zreszta tez...) Glus zafascynowany przez chwile wpatrywal sie w ... kontakt elektryczny

tia. Jest w tym jakas metafizyka

Fiona nadal jest obrazona i przestraszona choc w kuchni byl moment ze nie rzucala sie na Felka. Wlazla do pudelka po mleku i siedziala tam obrazona. Poza tym nie chce jesc
To mnie troche martwi bo zaczyna byc jakas taka niefafusna oby to nie bylo z nia tak jak z Myszka....
Wlasnie Fumik siedzi na klatce, rozwalony jak turecki basza, obserwuje sobie wszystko po kolei, Felek siedzi na komodzie i sie irytuje, a Glus siedzi w klatce kolo kuwety i patrzy na nas. Tia, jest pierwsza w nocy wiec sprobuje zagonic towarzystwo do lozek. Moze mi sie uda.
Generalnie dzien uwazam za udany

Zeby jeszcze tylko Fiona doszla do siebie....
