kasiar1234 pisze:No i "wykrakałaś". Ale sprawę opiszemy w pw.
kasiar1234 pisze:Co do Wampirka to nie wiemy co napisać - po prostu brak nam słów
Kruche to kocie życie i nic na to nie poradzimy...
Mojego 5-letniego kocura nie było w domu ok 3 tygodni - martwiło mnie to już, ale zawsze wracał sam i okazywało się, że niepotrzebnie panikuję. Kocur wykastrowany, ale lubił się na łąki za myszami wybrać, jak już go podwórko nudziło.
W piątek przeglądałam ogłoszenia na tablica.pl z mojego regionu (z nadzieją, że znajdę takie "przygarnę kota"...) i natrafiłam na ogłoszenie o tytule "znaleziono białego kota!", weszłam z ciekawości i zobaczyłam zdjęcia swojego kocura! W ogłoszeniu była informacja, że kot błąkał się po Rurzycy, a teraz przyszedł do Lubczyny (czyli ponad 30 km od naszego domu). Nie było podanego nr tel, jedynie nr komunikatora gg, ale nikt nie odpisywał...Całą noc nie mogłam spać i na drugi dzień pojechałam go w tej Lubczynie szukać. Wypytywałam, gdzie tylko się dało, zostawiałam swój nr tel. Okazało się, że siedział pod sklepem 2 dni, a potem ktoś go wziął do siebie do garażu na noc, ale 2 godz przed moim przyjazdem go wypuścili i uciekł... Szukałam, ani śladu. Wróciłam do domu i wieczorem ktoś zadzwonił, że go złapał - pojechałam - mój Mruk!

Tylko o połowę chudszy niż był wcześniej - skóra i kości z niego zostały, a wcześniej był wręcz za gruby.
Musiał się zabrać z kimś "na gapę", podejrzewam, że w końskiej przyczepce, kiedy byli u sąsiadów kupcy oglądać źrebaka i wysiadł pewnie na Orlenie.
Ogromne szczęście miał, że go tam nic nie przejechało, nie zagryzło... a największe szczęście, że 11-letnie dziecko wrzuciło to ogłoszenie ze zdjęciami (bez zdjęć nie domyśliłabym się, że to o niego może chodzić - taki kawał drogi od domu)! Gdyby nie to ogłoszenie, to nawet nie chcę myśleć...
Teraz tylko je i śpi, boję się tylko, czy ta głodówka mu na nerki, czy wątrobę nie zaszkodziła, bo schudł przeraźliwie.