Dzisiaj dzwoniła do mnie Pani w sprawie rudego, bo zaginął jej kot. Mieszka na Kochanowskiego - a wiecie jaka to "bezpieczna okolica" - trasa na W-wę ( sama nie raz widziałam tam rozjechane koty

). Najpierw upierała się że to napewno jej kot, po czym jak zaczęłam pytać o szczegóły ona że miedziano-rudy z miodowymi oczami a ja że to nie ten bo znaleziony rudy ma żółte oczy i biszkoptowo-rudy kolor.... ona że to napewno on
Jak zapytałam czy kastrowany powiedziała że nie

i wychodził do ogrodu....

Jak już ustaliłam ze to nie ten kot to mówię babsku że w takiej okolicy kota się nie wypuszcza

a ona że tylko do ogrodu.... ciekawe czemu zaginął
W końcu powiedziała a to ja zadzwonię do innej Pani po innego kota bo mój już pewnie nie wróci
Jak zaczęłam ją uświadamiać to się rozłączyła.... Oby to nie to babsko! Kota nie wydawać krety.....nce!