Ja tu muszę małe demendi zrobić, bo Baśka ze słodkim kotem nie ma nic wspólnego

To diabeł wcielony, szatanica wściekła i oczywiście oczko w naszej głowie. Słodka to ona była tylko w samochodzie jak usłyszała schroniskowe odgłosy. Był płacz i przysięgi, że teraz to już będzie siediała u nas na kolankach, czasem pozwoli się głaskać i będzie się ocierać o nogi. W postanowieniu wytrwała całą drogę powrotną do domu, a potem stłukła psa, wyżarła mu z miski i powiesiła się na firance. Teoretycznie wiem, że nas kocha, bo ładuje się suce na posłanie, towarzyszy mi we wszystkich pracach domowych, a rany na moich rękach po nieudanej próbie kąpieli już się prawie zagoiły. Jak już zejdzie mi do końca odgryziony paznokieć to w pamięci pozostaną wyłącznie miłe wspomnienia o tym jak upolowawszy korek od zlewu darla japę dotąd aż wszyscy domownicy zbiegli się i podziwiali jej odwagę. Oczywiście o trzeciej w nocy, żeby nie było że to domowy rozpasany koteczek. Ktoś mi tu wcisnął cholernie łownego kota

Codziennie budzi mnie sławne maUUUU miaUUU powtarzane do skutku. Tzn do momentu aż się wystarczająco zachwycę upolowaną gumką myszką, małą laleczką, skarpetką, spinką czy też wspominanym wcześniej korkiem. Wdzięczności rzeczywiście cała masa, ale raczej tej z naszej strony za to, że pozwoliła się pogłaskać, pomruczała przez trzydzieści sekund (na więcej nie ma czasu, bo przecież tyle się dzieje!!), czy też upolowała ruszającą się stopę. Kocurra jest fantastyczna. Nie widać po niej już najmniejszych śladów po schronisku. Byłam absolutnie pewna, że ona już nie pamięta gdzie była i skąd pochodzi, ale jak tylko zaparkowaliśmy pod Paluchem z Super Kocurry przeistoczyła się w przerażone kocie. Na zdjęciach zamieszconych przez Mariusza widać panikę w oczach, ale w rzeczywistości wyglądało to jeszcze gorzej. Chciałam zatem pozdrowić serdecznie "miłośnika zwierząt", który wiedząc że Baska znalazła dobry dom zafundował jej pół dnia stresu po tylko to żeby kota przerejestrować. Nikt mi nie wmówi, że tu chodziło o dobro kota. Nic to, są ludzie i ludziska. Najważniejsze, że Baśka doszła do siebie po tej wyprawie błyskawicznie.
To teraz kilka szczegółów:
- załatwia się wyłącznie do kuwety
- jest już zdrowa
- drapie wyłącznie drapak
- nic nie potłukła i nic nie zniszczyła
- odgryziony paznokieć już jej przebaczyłam
- apetyt ma ogromny. sucha karma cały czas jest w misce, jednak jak Baśka jest głodna to mnie tam zaprowadza i dopiero w mojej obecności zaczyna jeść. Wieczorem dostaje rybę albo mięso i już na piętnaście minut przed godziną zero zaczyna awanturę.
- wąsy zaczynają jej odrastać
- To absolutnie najpiękniejszy, najcudowniejszy i najwspanialszy kot na całym świecie. Uwiielbiam ją potwornie i współczuję tym, którzy jej nie mają, ale jednocześnie lojalnie wszystkich uprzedzam że jak mi upoluje dzisiaj w nocy piłeczkę to jej ją wsadzę w doopę
O! Właśnie coś upolowała. Idę, bo stary już śpi, a ona mnie woła na całe gardło. ....albo jeszcze za chwilę pójdę
