MartoK, pytałam Mariję - to Lipowa 30 czy 31, więc inny adres.
Sterylkowo - w piątek robilyśmy z Mariją rozeznanie pewnej sprawy, przy okazji zgarnęłyśmy ręcznie spod drzewa młodziutką oswojną czarną koteczkę w ciąży. Wróci na swoje miejsce, wygląda dobrze, błyszcząca i odkarmiona, może nawet jest czyjaś wychodząca, a my i tak nie mamy gdzie wepchnąć....
W sobotę zadzwonila pani z Franciszkańskiej, spółdzielnia w ramach porządków kratuje okienka piwniczne, w piwnicy lamentuje od kilku dni kociak, w niedzielę dopiero wrócily do mnie klatki, pojechałam - mialam tyko pokazać, jak się rozstawiam klatkę, rozstawiłam - i od razu wskoczył do nie podrostek. Zabralam na sterylkę - dziewczynka, dzika.
I obejrzałam kocurka Jolibuk5 - nozka zdecydowani lepsza, przedtem ciągną bezwładną za sobą, wierzchnią stroną stópki po ziemi. Teraz stópkę stawia właściwą stroną, podciaga tę nóżkę, rusza nią, opiera się na niej - zmiana jest znaczna, co nie znaczy, że jest dobrze. Kupki nadal nie trzyma - korysta z kuwetki, ale dupcia ciagle brudna...
I mimo wczesniejszych zarzekań wzięła kolejnego kociaka - jednego z zagilasków
viewtopic.php?f=1&t=114282&p=6302063#p6302063Bo wcześniej namówiłam na niego i małą szylkretkę niezawodną Olek73, pojechałam po kilku dniach coś im zawieźć i okazało się, że mały szaraczek ma grzybka. A rok temu od zagrzybionej Salci zaraziła się cala rodzina Oli - mąż, dzieciaki... No to spakowałyśmy maluszka w pudelko od butów (kontenera akurat ne bylo) i zabrałam.
Dzikus. Dziczy.
Siedzi w klatce i drze się - na rączki, otwieram klatkę, pcha się na rączki, mruczy, wygina, przytula. Puszczam na podlogę, podchodzę - w panice lata po ścianach, syczy, kłapie paszczę
Uwielbia inne koty - zaczepia, przytula się, z Malym Johnem szaleją.
Zaszczepilam na grzyba, wysmarowalam imawerolem, na dniach zacznę prać w nizoralu.
Jeszcze wieczorem podjechalam na Energetyków - na próbę docięcia tamtejszych kotów. Spotkałm pingwinkę z parapetu - już urodziła
Nowy kocur - wielki, pręgowany, bardzo jasny. Coś białe w łatki. Czarny podrostek. Uparta Gadułka -burasia-pingwinka. Sterczałam ponad 2 godziny, nic się nie złapało, łazily koło klatek i chyba śmialy się ze mnie.
Do wyłapania - z pieć kotów z Franciszkańskiej - paczka zamkniętego podrostka.
Kilka-kilkanaście kotów z Bema - w tym pięć kociątek-burasiątek (może ktoś ma wolny dt?).
I pewnie towarzystwo tej czarnej-przypadkowej-ciężarnej....