Duży

dla Arii:)
Wczoraj byłam u maluszków Dadiego i Dekstera, jak te maluchy umią szaleć! Super by było, gdyby udało nam się je razem wyadoptować.
Bona mam nadzieję się otura, trzymam kciuki.
Teraz jeszcze parę wrażeń z wieczornej/nocnej wizyty. Wybrałam się raptem na jakieś 2 godzinki na 19.00, ale czas tak szybko zleciał, że biedna Justyna zamiast iść spać gościła mnie do 23.00:)
Noemi wczoraj była nawet grzeczna. Jak przyszłam do Justyny, to leżała w klatce. Ale tak słodko leżała, że tego nie da się opisać, to trzeba zobaczyć.Noemi leżała i próbowała mnie zaczepiać, a Węgielek leżał przy niej, potem ją przytulał jak starszy brat opiekujący się maleńką siostrzyczką. Dopiero jak wyszły pobiegać to miała trochę luzu, ale biedny Bartuś nie:) Ta mała rozrabiaka usiadła sobie na jego ręczniku i nawet nie musiała łapek używać, żeby się przemieszczać.
Jeszcze tak wracając do czasu jak leżała w klatce: Miałam okazję przyjrzeć się jej z bliska. Ta mała ma tak śliczne i wielkie oczy, że u mnie już jest sprzedana. Jakby to było takie proste to bym ją od razu zabrała.
Ale razem z nią musiałabym jeszcze wziąźć Węgielka i Bartusia. Te trzy kociaki tworzą zgrany zespół i razem czują się dobrze. Wiedzą, że nie są same w swojej sytuacji i to dodaje im sił. Oby tak dalej:)
Zanim udało mi się w ogóle usiąść to musiałam zrobić rundke dookoła i wygłaskać te potworki, no ale trzeba było zaburzyć mój schemat. Niejaki Bartuś tak się dopraszał o głaskanie, że reszta musiała poczekać. A jak już mi się udało usiąść, to znowu zabrakło mi rąk do głaskania. Trzy koty po prawej, jeden na oparciu, dwa po lewej stronie, w dodatku Rudolfowi udało mi się wcisnąć na kolana, a Miki wspaniałomyślnie rozłożył się tak, że musiałam się wygiąć do tyłu, bo na całej długości brzucha miałam tego rudzielca. Co jakiś czas zjawiał się jakiś czarny kociak(jeszcze nie wszystkie imiona pamiętam), tak że miałam co robić. Żal mi tylko Nadii, bo jako jedyna nie została wygłaskana, ale może powolutku, z czasem znowu nabierze zaufania do ludzi.
A kociaki na kwarantannie tez odwiedziłam. Te maluchy, które pokazały mi co potrafią i przesłodki Eryk,który tak słodko mruczał

