Wróciłem z karmienia. Na murku sukces - karma wyjedzona a w pojemniku z wodą odrobina lodu na dnie. Znaczy się - pojadły i popiły
Koło śmietnika karma zniknęła za to woda nietknięta. Całą bryłĸę lodu wyrzuciłem. Oczywiście nasypałem i polałem. Miałem dobre przeczucia co do tych czarnych (a nie brązowych jak mi się wcześniej wydawało) pojemników. Na wodę są super. Bardzo łatwo się pozbyć lodu bez łamania pojemnika. Na murku dzisiaj był czarny i biało-czarny (czarny towarzyski jakbyśmy się od małego znali

) a później jak wracałem to widziałem jeszcze jednego czarnego. Koło śmietnika był jedynie niewielki czarny. Nie wyglądał na młodego kota tylko gabarytowo był nieduży. Żadnej przepukliny nie zauważyłem. Za to bardzo sprawny i skoczny był.
Co to za Pan, ten od piwnicy? Znacie go? Wiecie jaki ma stosunek do kotów? Gdzie mieszka?
Jakby się dało to skrzynkę można zmontować, ewentualnie jakąś klapkę w okienko piwniczne - co to by nie wiało...
Robiąc tak niewiele można zmienić tak dużo...