Do tej pory Aga się nie odezwała, a mnie już rodzina wzywa. Będę pod telefonem.
Ptyś się trzyma. Nadal silny chłopak. Wyrywa się, jak tylko próbuję wytrzeć mu nochal. W nocy zniknęło co nieco chrupek. Powiedzmy, że powinno dwa razy więcej, ale to zawsze coś. Ptyś też ładnie pije, więc o tyle jesteśmy na plusie. Podtykanie smakołyków nie za bardzo się udaje. On chyba nie zna nic poza kocim żarciem i podejrzliwie się patrzy, czy aby nie chcę go otruć.

Podawanie tego ACS kończy się pluciem na odległość, więc nie wiem, czy to ma sens. To pachnie jak serek, a on takich rzeczy nie zna. Za to ładnie zjada Calo-Pet, który dla niego dała Marta.
Na pociechę: wydaje mi się, że jakąś odporność on jeszcze ma, bo katar niezmiennie ma wyłącznie w lewej dziurce. Prawa czysta. Dzisiaj też zrobił mały obchód mieszkania.
Łasik nie zlazł od rana z bojlera. Mam nadzieję, że to tylko pogoda. Przy tej pogodzie za wiele od kotów nie wymagam...
