Pojechałam wczoraj na umówioną łapankę kociaków obrzucanych kamieniami.
Karmiciele nie nakarmili - w południe…. Ale o 23ciej postawili pełną michę chrupków…
Ręce mi opadli…
Po raz pierwszy, ale nie ostatni tego popołudnia i wieczoru..
Złapała się dorosłe czarne coś i bura matka kociaków - a sterylek miejskich brak…. wypuścić? zapłacić, ale z czego?
Aparat się gdzieś zadział, się gdzieś zadział, mam nadzieję, że chwilowo. Zdjęcia robione telefonem, nie umiem, i w nerwach, bo karmicielek koniecznie chcieli pomóc, a to podbiegając kota przy łapce, a to rzucając się na łapkę albo kontener kiedy przekładałam kota.

*

*

A potem jeden pan z podwórka powiedział, że kociaki widuje nie przy garażu, tylko w końcu podwórka przy komórkach….
Zostawiłam karmicielom łapkę, ruszyłam z dwójką do lecznicy - pod drodze zeszło mi powietrze z koła. W jakiejś wulkanizacji dopompowali, pokazali wbitego gwoździa, ale naprawić nie chcieli - było po 18tej. Z duszą na ramieniu - pociąć oponę i poharatać felgę można, ale toteż kosztuje - dojechałam do jeszcze otwartego warsztatu, dali baniak z powietrzem z klejem, jakby co, mam wpuścić w oponę.
Jakoś doczłapałam do lecznicy, zostawiłam dwa, zabrałam kotkę z Wrocławskiej - tu uwaga dla przeciwników nacinania uszu - kotka jakąś bliznę na brzuszku miała, ale i tak trzeba było ją otworzyć, bo kotka oswojona, domowa wyrzucona, mogła mieć bliznę np po przepuklinie.
Ja proszę o nacięcie uszka wszystkim kotom - domowym przeznaczonym do adopcji też. Z przyczyn jw.
No więc zabrałam i odwiozłam kotkę, z karmicielką przespacerowałyśmy się po okolicy szukając miejsca na budki dla kotów, i przy okazji poznałyśmy panów z sąsiedniej kamienicy - tam kotka ma kociaki. Kociaki już latają, trzeba je szybko łapać, bo generalnie kamienica jest przeciwko, poprzednie okaleczone przerzucano przez płot….. Ratować już nie było co..
Jest ich 4-5 - ma ktoś pomysł, gdzie je umieścić?
Jeśli oczywiście zdążymy złapać żywe…. Mam nadzieję na pomoc tych poznanych panów - jeden z nich ma psy i kota, drugi kota..
Na sterylki na Wrocławskiej czeka matka maluszków i cos czarne.
Kilka spod szkoły baletowej.
Kilka (6? 8?) z sąsiedniego śmietnika
Kilka z Rybnej - od zabranych już chorych maluszków - też podobno 6-8.
Powiedzmy, że ż pomocą karmicielki uda się to połapać - ale za co wyciąć? Przypomnę, lekko licząc kilkanaście
I co z maluszkami? - Żeromskiego, te od kamieni - 3, Wrocławska, te przerzucane przez płot w stanie agonalnym - 4-5.
HELP!!!!
A, te chore z Rybnej jakby mnij charczą.
Burasek starszego pana - wczoraj cieniutki, dziś decyzja…
Wiadomosci z ostatiej chwili - burasek starszego pana - FIP płucny [*]
trzy buraski obrzucane kamieniami złapane, trzba je gdzieś ulokować....
Jesli macie pomysł - proszę o tel 600 985 675 - tak ze dwa mce mają, dzikuski oczywiście.