
Po świętach Bozego Narodzenia pojechał do mojej mamy. Nazwalismy go Siersciuch bo wszedzie było pełno jego białych włosów, ale wydawało nam sie to normalne no bo białe sa bardziej widczne. Odwiedziliśmy go na Wielkanoc i wtedy jeszcze wyglądał zdrowo, poza ta sierscią wypadajaca na potęgę, więc kupiłam mu VetoSkin mikroelementy na sierść. Na wiosne zaczał wychodzić na podwórko i wyrażnie schudł i to tez jeszcze wdawało sie normalne, skoro znikał na cały dzień, został odrobaczony, ale to nic nie pomogło. Jak zaczął wracać brudny i wygłodzony plus grzebać na grządkach, mama aby nie mieć zatargów z sąsiadkami przestała go wypuszczać. Czyli co najmniej miesiąc już nie wychodził a mimo to chudł dalej i stracił apetyt. Pojechaliśmy zabrać go na kastrację ale jak go zobaczyłam to się boję ze taki spadek formy to coś więcej niż tylko hormony. Wiec w poniedziałek zamiast jechać do pracy jadę z rana na pobieranie krwi.
Teraz wygląda tak, skóra i kości.

Ale jest bardzo dzielny i jako jedyny znany mi kot akceptuje podróże. Wczoraj 4 godziny w samochodzie zniósł bardzo dzielnie. CatAngel zmieniła mu imię na Łacioszek, ale nie wiem czy Guliwer do niego nie pasuje bardziej.