Nasze białaczkowce cz. 3

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sie 28, 2012 14:56 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Oj nie doczytalam. No a jak ja dotykasz to boli?

Kasia91

 
Posty: 53
Od: Sob maja 05, 2012 12:09
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sie 28, 2012 14:58 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Moze popros o wyslanie wszystkich informacji o kotce ze swojej sprawdzonej przychodni, to napewno ulatwi lekarzowi badanie.

Kasia91

 
Posty: 53
Od: Sob maja 05, 2012 12:09
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sie 28, 2012 15:30 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Moniunia pisze:Witam Wszystkich, chyba mam znow problem z moja bialaczkowa kocica, tzn wyniki krwi, morfologia i biochemia wyszly tak dobre, ze Pani doktor powiedziala, ze nie widac w wynikach ze kot ma bialaczke, niemniej jednak od kilku dni zauwazylam, ze moja Dama, ktrora notabene w domu pojawia sie tylko na jedzienie,strasznie utyla, tzn ma bardzo duzy i twardy brzuch...nie pisalabym do Was o pomoc, gdyby nie fakt, ze nie moge w najblizszym czasie udac sie do naszej, strawdzonej pani doktor i musze jechac do miejscowego lekarza....jak myslicie co to moze byc?!! Co sugerowac lekarzowi??!


wiesz ale wydaje mi się że jak kotka jest nosicielem wirusa bialaczki zakaźnej , to nie powinna wychodzic na dwor. Chodzi mi przede wszystkim o możliwośc zarażenia innych, nieszczepionych kotów. Chyba, że ona wychodzi i nigdzie nie chodzi tylko siedzi pod domem a woków nie ma innych kociastych. To malo możliwe.
Kasia słusznie spytała o sterylizacje. Może byc problem z ropomaciczem. Może być problem jakiegoś innego stanu zapalnego. Twardego brzuszka na pewno nie można bagatelizować.

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Wto sie 28, 2012 18:58 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Asia2 ma rację, choć Tobie zapewne trudno wyegzekwować ograniczenia wychodzenia, jeśli kotka jest do tego przyzwyczajona. Zagrożenie działa w obie strony. U kotów z białaczką infekcje i rany mogą dłużej się goić i przebiegać z komplikacjami, a wychodzenie znacznie zwiększa ryzyko, że coś się stanie.
Powiesz pewnie, że łatwo mi mówić, ale widzisz ja wychodzę z moim białaczkowcem 2 - 4 razy dziennie na dwór. Na spacer pod kontrolą, żeby nie zabierać mu tego, co sprawia mu najwięcej frajdy.
Nie mam pojęcia co Ci poradzić w sprawie stanu kotki - jeśli piszesz, że strasznie utyła w ostatnim czasie to może hormony tarczycy jej trzeba by zrobić? Choć wtedy pewnie urósł by jej nie tylko brzuch, tylko utyła ogólnie. Masz możliwość wykonania kotce usg?
Obrazek

Motta brak. Wszystko jest czekaniem...
Wody — uczy pragnienie.
Brzegu — morskie przestrzenie.
Ekstazy — ból tępy jak ćwiek —
Pokoju — o Bitwach pamięć —
Miłości — nagrobny Kamień —
Ptaków — Śnieg.

Emily Dickinson

fiszka13

 
Posty: 1353
Od: Czw sty 28, 2010 22:01
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sie 28, 2012 19:54 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Byłyśmy u lekarza....jestem załamana, Rozalka jest w ciąży! Już podobno miesiąc, tyle, że 2 tygodnie temu robiłam jej morfologie i biochemie i nic nie wyszło...u kotów nie wychodzi w takich badaniach, że jest ciąża?!
i jeśli faktycznie to już miesiąc to na moje usprawiedliwienie powiem, że własnie od miesiąca mniej więcej wiem, że jest chora.

Co do wychodzenia, to nawet spacery na szelkach nie pomagają, bo jeśli tylko ktoś zostawi drzwi otwarte na minutę to kota już nie ma...i najgorsze jest to, że nie ma jej 2-3 dni, obraża się strasznie, wole więc, żeby wychodziła na 2-3 godziny i spała w domu.....

Jestem załamana...totalnie

Moniunia

 
Posty: 40
Od: Pt lip 13, 2012 19:06

Post » Wto sie 28, 2012 20:22 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Przykro,że tak się stało,ale rozważ sterylkę aborcyjną,bo jest pewnie duże prawdopodobieństwo zarażenia kociaków.Myślę,że lepiej doradzą ci dziewczyny które się na tym znają,ale może porozmawiaj z wetem na ten temat

wiolka06

 
Posty: 801
Od: Nie paź 10, 2010 19:08

Post » Wto sie 28, 2012 20:44 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Moniunia pisze:Byłyśmy u lekarza....jestem załamana, Rozalka jest w ciąży! Już podobno miesiąc, tyle, że 2 tygodnie temu robiłam jej morfologie i biochemie i nic nie wyszło...u kotów nie wychodzi w takich badaniach, że jest ciąża?!
i jeśli faktycznie to już miesiąc to na moje usprawiedliwienie powiem, że własnie od miesiąca mniej więcej wiem, że jest chora.

Co do wychodzenia, to nawet spacery na szelkach nie pomagają, bo jeśli tylko ktoś zostawi drzwi otwarte na minutę to kota już nie ma...i najgorsze jest to, że nie ma jej 2-3 dni, obraża się strasznie, wole więc, żeby wychodziła na 2-3 godziny i spała w domu.....

Jestem załamana...totalnie

bardzo wspólczuje bo musisz podjąc jakąś decyzję. Dla dobra malych, swojej koty. Nie chcialabym byc w Twojej skórze. Od razu napisze, że nie wiem co bym zrobiła bo ja z tych miękkich kociar jestem.
Jeśli zapewnic maluchom dom,to można rozważyć ich życie. Nie doradzę nic bardziej drastycznego. Nie umiem. To Ty będziesz żyła ze swoją decyzją.

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Wto sie 28, 2012 21:26 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Czyli kicia nie była sterylizowana? wydawało mi się, że napisałaś, że tak... Trudna decyzja przed Tobą, ale ciężarna kotka białaczkowa... Możliwe, że kociaki też będą nosicielami. Jeśli będziesz chciała je oddać, będziesz musiała powiedzieć o tej ewentualności adoptującym. Nie jest łatwo znaleźć chorym kotom dom. Wiem, że łatwo jest radzić, ale sterylka aborcyjna to chyba jedyne odpowiedzialne wyjście. Jednak sama musisz podjąć decyzję, bo to Twoja odpowiedzialność.
Obrazek

Motta brak. Wszystko jest czekaniem...
Wody — uczy pragnienie.
Brzegu — morskie przestrzenie.
Ekstazy — ból tępy jak ćwiek —
Pokoju — o Bitwach pamięć —
Miłości — nagrobny Kamień —
Ptaków — Śnieg.

Emily Dickinson

fiszka13

 
Posty: 1353
Od: Czw sty 28, 2010 22:01
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sie 28, 2012 21:29 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Moniunia pisze:Byłyśmy u lekarza....jestem załamana, Rozalka jest w ciąży! Już podobno miesiąc, tyle, że 2 tygodnie temu robiłam jej morfologie i biochemie i nic nie wyszło...u kotów nie wychodzi w takich badaniach, że jest ciąża?!
i jeśli faktycznie to już miesiąc to na moje usprawiedliwienie powiem, że własnie od miesiąca mniej więcej wiem, że jest chora.

Co do wychodzenia, to nawet spacery na szelkach nie pomagają, bo jeśli tylko ktoś zostawi drzwi otwarte na minutę to kota już nie ma...i najgorsze jest to, że nie ma jej 2-3 dni, obraża się strasznie, wole więc, żeby wychodziła na 2-3 godziny i spała w domu.....

Jestem załamana...totalnie



Miałam sie nie odzywac,bo ostatnio jestem jakas "rozdrażniona",ale nie dam rady byc uprzejma :
TOBIE ZUPEŁNIE ODWALIŁO :?: :?: :?: :evil:
Masz kota białaczkowego i wypuszczasz ja na dwór-kotke niesterylizowaną,a teraz jest w ciąży,a Ty biedna-"głupia"myslałas ,że co?,ze wiatropylna nie jest,a no nie jest i wiesz co-wstyd,bo mogła zakazic kilku potencjalnych "ojców"kociat jakie ma,a oni kolejne kotki jakie biegają i szlag mnie trafi :evil:
Mam nadzieje,że zawieziesz ja jak najszybciej na sterylke aborcyjna :!:
Jakie spacery na szelkach nie pomagaja,bo chce?nie rozumiem co znaczy "bo chce"takie koty złapane na ulicy się usypia jesli nie znajduja domu,a Ty CELOWO WYPUSZCZASZ JA NA DWÓR :!: :!: :!:
To jest karygodne dziewczyno co Ty wyprawiasz :evil:


A maluszki..maluszki nie powinny sie w takiej sytuacji urodzic.Ja miałam maluszki zakazone białaczka...nawet ich zaszczepic od chorób nie mozna,bo nie maja odpornosci.Odchuchany maluch przezył 1,5 roku-Miluś.Ile ja łez wylałam,ile wycierpiałam ,kiedy musiałam chowac jeden po drugim,mimo leczenia i troskliwej opiece weta i naszej rodziny...taki los TY zaserwujesz swojej kotce?nie wierze,że to napisałas,a ja przeczytałam.... :roll:

Proszę,abys wysterylizowała kotke i wstawiała tu zaświadczenie o sterylizacji.Na tym forum nie rozmnaza się kotów własnych nierasowych,a szczególnie jesli sa nosicielem chorób zakaźnych :(
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Wto sie 28, 2012 21:57 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Kurde przecież pisze, że wiem od miesiąca,że chora jest i ciąża też niby miesiąc, a co twoim zdaniem mam ją do kaloryfera przywiazac ?! ucieka przez UCHYLONE okno. Mieszkam na wsi,w domu wielorodzinnym, nie zamknę kota na klucz. A stres? mam ją zamknąć na cztery spusty?? zrobiłam tak...nie poznawałam kota, a i tak zwiała i nie było jej 4 dni....super nie? a tak jak wychodzi sobie to widzę ją na podwórku i wraca po kilku godzinach....śpi w domu przynajmniej, więc z dwojga złego wybieram czeste a krótkie wypuszczanie.

Na sterylizacje byłyśmy umowione po wybraniu Zylexisiu, czyli przyszły tydzień, a teraz weterynarz u którego dzis byłysmy powiedział, że on sie nie podejmie steryzlizacji, nie tylko ze względu na Rózkę, ale tez na swoich innym pacjentów, bo na sprzecie moga zrostać jakieś "wirusy".

jej pierwsze dziecko straciliśmy, pomimo leczenia, początkowo źle ukierunkowanego z resztą, Stąd dowiedziałam się,że ma białaczkę.

Moniunia

 
Posty: 40
Od: Pt lip 13, 2012 19:06

Post » Wto sie 28, 2012 22:05 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Moniunia pisze:Kurde przecież pisze, że wiem od miesiąca,że chora jest i ciąża też niby miesiąc, a co twoim zdaniem mam ją do kaloryfera przywiazac ?! ucieka przez UCHYLONE okno. Mieszkam na wsi,w domu wielorodzinnym, nie zamknę kota na klucz. A stres? mam ją zamknąć na cztery spusty?? zrobiłam tak...nie poznawałam kota, a i tak zwiała i nie było jej 4 dni....super nie? a tak jak wychodzi sobie to widzę ją na podwórku i wraca po kilku godzinach....śpi w domu przynajmniej, więc z dwojga złego wybieram czeste a krótkie wypuszczanie.

Na sterylizacje byłyśmy umowione po wybraniu Zylexisiu, czyli przyszły tydzień, a teraz weterynarz u którego dzis byłysmy powiedział, że on sie nie podejmie steryzlizacji, nie tylko ze względu na Rózkę, ale tez na swoich innym pacjentów, bo na sprzecie moga zrostać jakieś "wirusy".

jej pierwsze dziecko straciliśmy, pomimo leczenia, początkowo źle ukierunkowanego z resztą, Stąd dowiedziałam się,że ma białaczkę.


co ten wet "pierniczy"
mój kot Czarnuszek ma białaczke i został wykastrowany niedawno.Tez były wirusy,ale po zabiegu odkaza się gabinet...Jak nie chce wykastrowac kota to zaswiadczenie niech napisze,ze "nie wykastruje"
Ja tez mieszkam na wsi i mam 20 kotów i uwierz mi trudno je upilnowac,ale się udaje.Jestes dorosła -musisz odpowiadac za swojego kota.Kotka musi zostac wysterylizowana :!:
Skąd jesteś?

co do kaloryfera to niestety musisz cos z tym zrobić,siatkę w oknie?zabezpieczająca?Pomysl logicznie-gdyby tak człowiek zakazony AIDS ciupciał sobie kogo chciał ,kiedy chciał?wiem,wiem, człowiek nie kot,ale skoro masz swojego kota to MUSISZ odpowiadac za niego.Gdyby kogos pogryzła Twoja kotka to zapewniam,ze miałabys nieprzyjemności...
Ostatnio edytowano Wto sie 28, 2012 22:07 przez BOZENAZWISNIEWA, łącznie edytowano 1 raz
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Wto sie 28, 2012 22:07 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Moniunia pisze:Kurde przecież pisze, że wiem od miesiąca,że chora jest i ciąża też niby miesiąc, a co twoim zdaniem mam ją do kaloryfera przywiazac ?! ucieka przez UCHYLONE okno. Mieszkam na wsi,w domu wielorodzinnym, nie zamknę kota na klucz. A stres? mam ją zamknąć na cztery spusty?? zrobiłam tak...nie poznawałam kota, a i tak zwiała i nie było jej 4 dni....super nie? a tak jak wychodzi sobie to widzę ją na podwórku i wraca po kilku godzinach....śpi w domu przynajmniej, więc z dwojga złego wybieram czeste a krótkie wypuszczanie.

Na sterylizacje byłyśmy umowione po wybraniu Zylexisiu, czyli przyszły tydzień, a teraz weterynarz u którego dzis byłysmy powiedział, że on sie nie podejmie steryzlizacji, nie tylko ze względu na Rózkę, ale tez na swoich innym pacjentów, bo na sprzecie moga zrostać jakieś "wirusy".

jej pierwsze dziecko straciliśmy, pomimo leczenia, początkowo źle ukierunkowanego z resztą, Stąd dowiedziałam się,że ma białaczkę.

to że na sprzęcie wirusy zostaną , to bzdury jakieś. Wirusy białaczki stosunkowo łatwo się niszczą a i żywotnośc mają krótką. Na usprawiedliwienie jeszcze raz podkreślę żebyśmy tu linczu nie robiły , że dowiedziala się że kotka jest chora niedawno. Nie atakujmy , podpowiedzmy rozwiązania a i tak jak napisałm wczęśniej to nie żadna z nas ale Moniunia bedzie żyła ze swoją decyzją. To też jest ważne.
Dla niej rozwiaznaie problemu przez sterylkę aborcyjną jest nowością i maksimum , dla niektórych z nas jedynym , znanym i porządanym rozwiązaniem. Zle się stało, bardzo źle ale się stało i nie napadajmy na dziewczynę. bo to już niczego nie zmieni.
Pomyśl nad tym wszystkim i pogadaj z innym wetem

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Wto sie 28, 2012 22:10 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Asia za przeproszeniem pisanie"a co mam ja do kaloryfera przywiazac"jest jakimś całkowitym "odlotem" 8O
regulamin tego forum zabrania rozmnażania kotów,a Moniunia jest na forum już jakiś czas.To nie chcodzi,ze kiedys ja wypuszczała,ale ze WYPUSZCZA CHOREGO KOTA NADAL :!:


"jej pierwsze dziecko straciliśmy, pomimo leczenia, początkowo źle ukierunkowanego z resztą, Stąd dowiedziałam się,że ma białaczkę."
BEZ KOMENTARZA TO ZOSTAWIĘ :roll:
Ostatnio edytowano Wto sie 28, 2012 22:19 przez BOZENAZWISNIEWA, łącznie edytowano 1 raz
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Wto sie 28, 2012 22:18 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Ja sterylizowałam białaczkową kotkę i nie było z tym żadnego problemu ze strony lecznicy.

Moniunia, koniecznie zrób kotce sterylke aborcyjną i zabezpiecz teren aby nie mogła stykać się z innymi kotami!!!
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40411
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Wto sie 28, 2012 22:26 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

z tym kaloryferem to był sarkazm...ale cholera lepiej, żeby wychodziła na chwile i wracała "jak człowiek" do domu, czy żeby czmychała miedzy nogami, atakowała jak tylko usłyszy ze drzwi się otwierają, uciekała przez okno i znikała na kilka dni??
A co jesli zabije mi ja stres, że nie może wychodzić? załatwia się tylko i wyłącznie na dworzu....

teraz wychodzi, bo wyniki badań miała dobre, daliśmy na wzmocnienie przez zabiegiem zylexis , także jak ona wychodzi normalnie to ją widze na podwórku zwiedza myszy przynosi....a jak mam robic tak jak Wy karzecie to mi zniknie znów i dopiero narobi kłopotu. Nie mogłam jej wcześniej wysterylizować, bo badań żadnych nie miała. Wszystko po kolei chciałam zrobić a tak jak mowie w ciąże musiała zajść kiedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że istnieje coś takiego jak kocia białaczka, albo własnie wtedy kiedy zafundowałam jej tygodniowe więzienie w domu i zwiała na kilka dni

Moniunia

 
Posty: 40
Od: Pt lip 13, 2012 19:06

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Majestic-12 [Bot] i 239 gości