Tydzień temu miała załzawione oczka, ale potem sama je sobie jakoś wytarła łapką... to trochę uśpiło moją czujność, pomyślałam, że nie ma jakiejś tragedii, a ponieważ w szpitaliku było pełno, postanowiłam, że jeszcze może zostać w boksie, a w przyszły weekend się zobaczy

. Wczoraj od razu zaczęłam jej szukać, żeby zobaczyć jak się czuje. Jak jej nie znalazłam w ulubionym miejscu, na hamaczku to od razu wiedziałam, że coś jest nie tak ...

Nie mogłam jej znaleźć dłuższą chwilę, przekopałam posłanka, w końcu natknęłam się na nią, prawie niewidoczną w budce od drapaka. Jak ją zobaczyłam z bliska to się załamałam
W szpitaliku pełno, dołożyliśmy ją z Krzysiem do Ozorka.
Wygląda okropnie, boję się, że w następny weekend już jej nie zobaczymy

.
Ten kot się wg mnie załamał, ona smutniała z tygodnia na tydzień, straciła nadzieję ...
ona nie ma dla kogo walczyć, dla kogo żyć.
wygląda jakby postanowiła umrzeć

.
Taki aniołek kochany
