Byłyśmy dziś z Georginią. Jak dojechałam koty już wcinały mięsko, które im przywiozła i podstawiła pod noski ciocia Inga
Do domu pojechał Oli, ludzie robili dobre wrażenie (ja przy wydawaniu kociastych do domu doświadczam rozdarcia i głębokiej schizofrenii - z jednej strony bardzo chcę, żeby poszły do swojego domu, z drugiej strony nie oddałbym żadnego, słucham i oglądam tych chętnych na adopcję, szukam dziury w całym, usiłuję przez ten kwadrans prześwietlić ich na wylot, żeby się upwewnić, że to na pewno dobry dom. I jak kot znika za bramą schroniska to zamiast się cieszyć zamartwiam się.

Ech...)
Ludzie trochę podumali nad jego wiekiem (8 lat), ale dali się przekonać Indze. Mam nadzieję, że wszystko będzie ok. Przemiły i prześliczny kot
Potem pojawili się Państwo z dwójką dzieci, przymierzali się do ostatniego z czwórki ok. pięciotygodniowych maluchów (przyjechały do schroniska w tym tygodniu), ale zaciągnęłam ich do klatki Alika. Aliś zrozumiał powagę chwili i dał z siebie wszystko - mruczał, przewracał oczami, udeptywał... Państwo wrócą po niego we wtorek, rozmawiałyśmy z Jolą, w poniedziałek go ciachnie. Aliś będzie kotem wychodzącym, w dużym stopniu "dla dzieci", ale tu nie miałam obaw - dzieciaki (dziewczynka ok. 10 lat i sześciolatek) miłe, grzeczne, delikatne. Mam nadzieję, że kotuś szybko się zaaklimatyzuje.
Kelly wyglądała dziś lepiej, zjadła z apetytem dwie miseczki mięsa i gdyby patrzeć tylko na jej pysio nie widząc tego biednego chudego ciałka, to naprawdę można byłoby pomyśleć, że nie jest źle:
W szpitaliku dwa przekochane wykastrowane kotusie, przyjechały po zmarłej pani

Nie dostają żadnych leków, na chore nie wyglądają, myślę, że Jola dala je do szpitalika, żeby było im się łatwiej zaaklimatyzować niż na ogólnym boksie. Delikatne, słodkie, miłe, zadbane, widać, że były bardzo kochane. Przygotuję im wspólne ogłoszenie jak się coś o nich dowiem, nakręciłam też filmik, gdzie widać, jakie są ufne i kochane, jak się garną do człowieka. Magic, wrzucimy je na allegro, co ?
Szarek:
Krzyś:
tu chłopaki razem:
Filmik wrzucę, jak obrobię.
W szpitaliku, w jednym boksie dwa czarne łysolki, jeden bez oczka. Miłe, przytulają się do człowieka, garną do mizianek. Ponoć ten mniejszy (tak mówiła mi Georginia) to wcześniej był dzik, nie dał się dotykać, a teraz proszę

Ten bez oczka to bardzo kochany kotuś, może jakiś cud się zdarzy...
