
NO więc usiłowałyśmy zapakować kotfoora w kaftan. A gdzież tam. Kotfoor zbyt zębaty. Dziwna jest ta kota. Po wyjściu z klatki ociera się o wszystko malo się nie przewróci (ale to nie tylko z sympatii-znaczy teren) Dziś dwukrotnie rzuciła mi się na nogę - byłam w "roboczych" spodniach, na których mam zapachy wielu kotów (nie żebym nie prała, ale wiadomo


Gorzej było jak miala już skarpetę na głowie- wtedy walczyła jak lwica. Szałwia nawet stwierdziła "jak ona nas musi nienawidzieć..." - tak to własnie wyglądało.
Kiedy siedzi w klatce to jest najmilszym kotem na świecie. Błaga, żeby pogłaskać, wypuścić. Ale potem-następują wcale-nie-kurtuazyjne pogryzienia.
Pani Iwona bardzo chciałaby, żeby znaleźć jej dom. Ale jak tu taką Babę zaprezentować? Jak ktoś ją będzie głaskał a ona go capnie w porywie czułości?
Na szczęście jutro bedziemy mieć klatkę wystawową dla psów- takie M5 to kicia się przeprowadzi i będzie miała mozliwość rozprostować łapki.
Jutro rano prawdziwe wyzwanie. Muszę odwieźć kicie Nowogródzkie od p. Jasi na ich teren. Jak ja te panienki połapię w tej piwnicy to nie wiem... a poza tym chcialabym obejrzeć im brzuszki... Ech rozmarzyłam się...
Na wymianę zawiozę zapewne kicię Tricolor dziś ciachniętą.