Na kwarantannie było wielkie spięcie między Tygryskiem, Colą i Molli, straszne syki i warczenie, łapoczyny że futro latało, Maciek je w końcu rozdzielał szczotką, bo się baliśmy, że sobie zrobią krzywdę. A i tak przez cały dyżur słychać było między nimi warczenie i syki.
Astrę przenieśliśmy na sam dół (nie zważyliśmy jej, bo nie znalazłam wagi), Mamuśce-Dziczce powiększyliśmy boks. Poza "luźną trójką" na kwarantannie wszystko ok.
Na zdrowej - Didi nic nie zjadła! Wywaliliśmy nietknięte jedzenie z miski, świeżego też nie chciała. Była strasznie osowiała.

Moruskowi daliśmy sosik z kalm aid i nie tknął. Morelka syczała na inne koty, a jednocześnie bała się iść do kuwety - gdy Feliks podszedł bliżej wycofała się sycząc. Poza tym ok, czarna trójka i Edek bardzo towarzyscy i ciekawscy.
Na trójce całe towarzystwo osyczało się wzajemnie. Poza tym wszytko ok. Na czas sprzątania wypuściliśmy Lucynkę, by rozprostowała kości, wszystko było w porządku.
Był Korek.