A tu cytaty o działalności Joli, od innych "łapaczek" z forum:
viewtopic.php?f=1&t=166885&view=unread#unreadwiesiaczek1:
no Jola Dworcowa to w ogóle nie wiadomo jaki bohater,
chyba zbiór , może to Wołodyjowski , Kmicic i Skrzetuski z Bohunem, o!
bo wyobraźcie sobie, że była łapana chora koltka dwa dni, nawet była straż /miejska/
i nic,
a dziś przyjechała Jola, rozstawiła sprzęt, zanęciła, opie.... karmicielki,
czekamy,........ 10 minut i kotka w klatce,
nie wiem Jolu jak to zrobiłaś,
jesteś WIELKA, bardzo Ci dziękuję z całego serca, bo kotka jest b. chora i jeszcze trochę a pewnie by nie wyszła

W tym samym wątku, strona wcześniej:
viewtopic.php?f=1&t=166885&start=780Ewa mrau:
----------------
środa wieczorem, 15.o7.2o15, ul. Felińskiego - po raz kolejny - to już 16 raz
podjechałam sprawdzić klatkę w maglu nastawioną na TęCoCycuszkamiMajta - pusto
wymieniłam wkładkę mięsną i mleczną
poszłam pod okienko zobaczyć jak maluchy
się z lekka wqrwiłam i zadzwoniłam do Joli Dworcowej
poradziła mi, żeby schować klatkę, postawić pachnące jedzenie i posypać podłogę mąką (będzie widać ślady łapek)
----------------
czwartek rano, 16.o7.2o15, ul. Felińskiego - po raz kolejny - to już 17 raz
podjechałam sprawdzić klatkę w maglu nastawioną na TęCoCycuszkamiMajta - pusto
poszłam na ryneczek i kupiłam mąkę
klatkę schowałam
kontener schowałam
i przygotowałam pułpkę
Obrazek
i poszłam pod okienko zobaczyć jak maluchy
wieczorem już mi się nie chciało jechać...
----------------
piątek rano, 17.o7.2o15, ul. Felińskiego - po raz kolejny - to już 18 raz
śladów łapek nie było
wymieniłam wkładkę mięsną i mleczną
poszłam pod okienko zobaczyć jak maluchy
----------------
piątek wieczorem, 17.o7.2o15, ul. Felińskiego - po raz kolejny - to już 19 raz
śladów łapek nie było
miseczek też nie było
pojawiły się natomiast jakieś szczątki mebli
wydłubałam z pod rozwalonej wersalki kontener - na szczęście nie pękł
ukryłam
poszłam pod okienko zobaczyć jak maluchy
spotkałam się z PaniąKa i umówiłam się na sobotę rano na łapanie maluchów i MałejBurejMatki
z domu zadzwoniłam do Joli Dworcowej
powiedziała mi, że pewnie kocica uznała ten teren za spalony i postanowiła więcej się tam nie pokazywać.
