Ojj......dzwonił, dzwonił ktoś ale telepatycznie do mnie. Czułam że przed odjazdem muszę jeszcze zajrzeć i sprawdzić sytuację.
Najważniejsze że Pafnucy żyje, po porannej serii leków, kroplówek i walki o jego życie. Z dyżurem odwaliłam "kitę" Kasiu przepraszam, ale wtedy najważniejsze było dla mnie ratowanie czarnuszka.
Obiecuję że mój następny dyżur będzie idealny i każdy będzie chciał przyjść po mnie na kontrolkę
A będzie to już niedługo w weekend
A kotka tak jak Kasia już pisała została wzięta przy mojej obecności do mieszkania gdzie ma zostać aż nie znajdą jej domu lub na stałe. Z tym domem to tak że będą chodzić jutro w szkole i wypytywać czy ktoś by się nie ulitował nad tą meleńką kocią dziewczynką.

Jak nie to maja do Nas telefony i będą dzwonić. Więc musimy być w stanie gotowości bo w razie "w" trza ją przejąć.
A tą babę od Didi i Dori zwyzywałam, chodziła za mną krok w krok (jak ja tego nie cierpię)!!! Postraszyłam Panią że nastepnym razem wezwiemy policję jeżeli będzie się awanturować lub coś kombinować. Więc gdyby sie zjawiła proszę przypomnijcie jej o moich słowach! Baba jest niezrównoważona psychicznie. Ma w domu 2 koty o które nie potrafi zabrać i doszło wręcz do szarpaniny o ta koteczkę, o której wcześniej pisałyśmy już.
Uważajcie na Nią. Dzieciaki to inna sprawy, chciały dobrze, więc im pomogłam wybrnąć z tej sytuacji, ale ta kobieta......ehhh..nie komentuję już
