... a teraz, to ja sobie pozwolę dokończyć opowieści ze str. 801. Drewnowska 191, działki:
Gutkowa łapka ślicznie się zagoiła
i po wyjedzeniu wszystkich tabletek zaordynowanych przez kotolożkę
Małgosię... niestety wrócił na działki
pani, która mijauł'a Go zaadoptować, zrezygnowała
2. kociak z niedzielnego (19.08.2012) wypadku Narutowicza/POW już następnego dnia wylądował w schronisku
ma się dobrze i dostał na imię
Kajtek, oto on:

fot. ze schroniska
3. niedzielna (19.08.2012) kocia znajda z Wycieczkowej jest u Iwony i ma na imię Drako:
psuje do niego, co nie?
4. dokończenie łapania na Kościuszki 8-Piotrkowska 59rozmawiałam w szkole z
Mariolą, siostrą p.
Ewy (co nie łapała i co nam nie otwierała)
wraca z dziećmi do domu po wakacjach i w przyszłym tygodniu nam pomoże
5. Piotrkowska 49- 25.08.2012 - pierwsze podejście do zapyziałej piwnicy
idąc do
Joli (nie bardzo już pamiętam po co) zajrzałam na podwórko
... o q... a, mi się wymsknęło!
piwnica zamknięta

zadzwoniłam do emo-tycznej karmicielki, która umierającym głosem powiedział mi, że nie widziała kotów od 3 dni
... o q... a, mi się wymsknęło!
to nie mogła Pani do mnie zadzwonić, wykrzyczałam
w słuchawce zaległa cisza
emo myślało...
rozłączyłam się
dostałam nr tel. do pana, który ma klucze
przyjechał punktualnie i otworzył
najpierw nastawiłam klatkę-łapkę

to co widać na zdjęciu, to jest mjodzio!
wnętrza jak z najczarniejszego horroru zaczynają się dopiero po prawej (3
lokale) i po lewej (1
lokal) stronie 7
było ciemno, wilgotno, duszno a z sufitu zwisały obrzydliwe lepkie, czarne pajęczyny
uzbrojona w długi kijek, przetrząsnęłam wszystkie te pomieszczenia
znalazłam 4 koty, które na mój widok uciekały w popłochu
w piwnicy byłam sama, więc nie wiedziałam, czy wybiegają na zewnątrz, czy zmieniają
lokal z lewego na prawy, czy z prawego na lewy
a na zewnątrz, to stało 3 wielepów i doradzało mi co mam robić (lekko trąceni byli)
a mieli tylko wgapiać się w drzwi i liczyć do czterech
jak wyszłam upocona jak po saunie i cała oblepiona jakimś obrzydlistwem, powiedzieli-wybiegł jeden
... i sobie poszli
no to otrzepałam się zdziebko, usiadłam na schodku, zapaliłam i czekam
czekam i czekam i czekam i czekam wgapiającv się w otwarte drzwi piwnicy
zrobiło się ciemno
nagle pojawiło się coś czarnego
no to szybciutko uzbroiłam łapkę w smaczne kąski, i czekam
... zacykluk!
ło matko, przynajmniej jakiś miły akcencik na koniec dnia!

zwinęłam majdan i doczłapałam się do
jolibukkontener z kotem zostawiłyśmy w piwnicy
... i, na ostatnich łapach dotarłam do domu
ustaliłyśmy z
Jolą, że na jutro musimy mieć minimum 4 osoby
jedna (trzeźwa!) na zewnątrz do liczenia do 3, dwie do nadawania, celnymi kopami, kotom właściwego kierunku
i ja ... uzbrojona w kijek do przetrząsania
lokalinie powiem, ale z wielkim trudem udało nam się zmontować ekipę
niedzielną akcję opisał
Jolaa ja, tym razem od siebie, jeszcze raz bardzo dziękuję:
-
Joli - za liczenie
- p.
Ewie z
Wólczańskiej i
Francuskiemu Robakowi - za celność
... jest jeszcze jedno ale
nie mam pewności czy w sobotę, lekko chwiejący się panowie, dobrze policzyli
nie ma pewności, czy przeganiając koty z jednego
lokalu do drugiego, nie policzyłam dwa razy tego samego kota (wszystkie były dymne)
nawet nie zauważyłam, która to
Matka Trójłapkaw niedzielę z piwnicy wybiegły dwa koty
ja, buszując po
lokalach, spędziłam tam ok godziny
przetrząsnęłam wszystko, włącznie z rozebraniem sterty, zamokniętych i nikomu już nie potrzebnych, desek
moim zdaniem nie ma tam już żadnego kota, ale jeśli?
... i to jest właśnie to ale
wieczorem zadzwonię do emo-tycznej karmicielki
6. sobotnia wycieczka w okolice lotniska - ul. Św. Franciszka, domki jednorodzinne
parę dni wcześniej zadzwoniła do mnie p.
Grażyna, że na zapleczu sklepu, w którym pracuje mieszkaja sobie koty
a właściwie matka i cztery kociaki
umówiłyśmy się na wizję lokalną na sobotę
podjechało po mnie
Małe Czerwone Autko, zapakowaliśmy majdan i pojechaliśmy
kociaków, a właściwie podrostków, jest czwórka
do zdjęcia zapozowały tylko trzy (czwarty był nie uczesany...):

na moje oko mają ok 3 m-cy
umówiłam się z p.
Grażyną, że połapiemy je za jakiś tydzień, może dwa
niech sobie jeszcze trochę podrosną
matkę tych maluchów zabrała do domu jedna z klientek (zostawiłam kontener-ma ją wyciąć na talon)
... no to już chyba wszystko!
... no to mry!