» Sob lut 04, 2012 23:13
Re: Koty z ul. Batorego,TYCHY! 11 wysterylizowanych!
kociojciec to naprawdę Koci Ojciec. przez duże K i jeszcze większe O. Od 3 i pół roku jest z nami (ze mną i moją żoną) Kleofas a od niedawna Euzebiusz. Oba chłopaki pochodzą z adopcji. Żyli na ulicy (na szczęście niezbyt długo). Odnaleźliśmy ich dzięki Pani Kasi z Gliwic. Jesteśmy dozgonnie wdzięczni. Teraz chcielibyśmy oddać innym choć namiastkę tego co mamy codziennie w naszym kocim domku. Kocim - bo to chłopaki właśnie zawładnęły całym naszym życiem... Nie mamy wiele pieniędzy ale za to mamy umiejętności i masę pomysłów. Ja jestem z zawodu budowlańcem, wiec transport, montaż i naprawa domków, skrzynek i innych rzeczy nie powinna stanowić problemu. Mam również pomysł, do kogo można się udać po materiały budowlane ( płyty, itp). W chwili obecnej staram się zorganizować gotówkę wystawiając skrzynkę i plakat w zaprzyjaźnionym salonie kosmetycznym. Zobaczymy jak pójdzie... A jeżeli chodzi o tyskie TOZ to mam pomysł jak starać się pozyskać comiesięczne dotacje. Temat jest do obgadania, bo nikt nie ma ochoty dawać nic za darmo. W każdym razie jestem do dyspozycji. Mieszkam na os. H, wiec do Batorego to "rzut beretem". Jak trzeba to pomogę.
Robiąc tak niewiele można zmienić tak dużo...