Dziewczyny, bardzo wam wszystkim dziękuję za słowa współczucia.
Gosia po adopcji Sally i Muni zaczęła bardzo pomagac Dorci i mnie przy karmieniu kotów szpitalnych. Własciwie zastępowała Dorcię, a ja byłam "na dodatek". Poza tym dyżurowała, więc karmiła nam koty w jakąś sobotę i niedzielę (przed i po dyzurze). Nie wiem, jak sobie bez niej poradzimy
A poza tym była tak uczynna, pomagała wszystkim, jeśli mogłam czasem cos załatwic w szpitalu na oddziałach, to tylko dzięki Gosi, bo ją - z racji pracy w banku Krwi - znali wszyscy lekarze, a z racji charakteru i sposobu bycia - wszyscy lubili....
Tatianko, wysłalam maila z tekstami do ogłoszeń kotek i zdjęciami. Teksty mi nie wyszły, nie mam siły pisać, jeszcze nie mogę zebrac mysli. Jesli ktoś potrafi napisać bardziej wzruszająco, to poprawcie proszę...