Syjamy w nowym domu-juz wszystko dobrze!!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto paź 21, 2003 11:55

obserwujac kminka, zauwazylam, ze szybko sie "obraza" i dasa, ale rownie szybko wraca do siebie. najciezszym dla niego, jak do tej pory, przezyciem byla choroba (z powodu powiklan po kastracji) polaczona z pojawieniem sie cynamona. naprawde myslalam, ze juz mi nie wybaczy ... po tygodniu wsztstko wrocilo do normy :) licze, ze po jakims czasie, gdy okazesz kotkom duzo ciepla i milosci, odwdziecza Ci sie ty samym :)
trzymam kciuki :ok:

justy

 
Posty: 637
Od: Śro kwi 16, 2003 15:19
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto paź 21, 2003 12:06

justy pisze:obserwujac kminka, zauwazylam, ze szybko sie "obraza" i dasa, ale rownie szybko wraca do siebie.

A dziwne... byl u mnie przez tydzien i ani razu sie na mnie nie obrazil... moze zbyt surowa dla niego jestes? (ale ja to wiadomo ze rozpieszczam koty :D ) . A Kminek to taki kochany pieszczoch ze az mi czasem rak brakowalo (Kminek jedna a tu jeszcze obie kocice zazdrosne sie pchaja do glaskania :D ).
A z tymi... coz... czasu i cierpliwosci trzeba. Moja czarnula tez dzikawa byla na poczatku, uciekala na kazdy szybszy ruch czy podniesienie reki, a teraz sama przylazi do lozka na glaskanie (o ile Sugar nie ma w poblizu bo ta zazdrosnica ja przegania :lol: ).
Zdjęcia kotów, z wystaw kotów i nie tylko... :arrow: http://vitez.pl

vitez

 
Posty: 2914
Od: Wto mar 04, 2003 10:44
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto paź 21, 2003 12:31

Mini2, o ile dobrze kojarzę to właścicielka żyje, ale z powodu ciężkiej choroby musiała zamieszkać u dzieci, które to dzieci nie lubią kotów. Miejmy nadzieję, że zgodnie z przesądem twoja pomyłka jest dobrą wróżbą co do zdrowia starszej pani.
Te dzieci swojej matki też chyba nie lubią. Bo nie wiem jak można umierającą (tak by wynikało z pierwszego postu) matkę pozbawiać towarzystwa istot, które przez lata stanowiły jej "rodzinę"... :(

Gracka

 
Posty: 719
Od: Wto wrz 09, 2003 9:31
Lokalizacja: Warszawa (Bemowo+Ursus)

Post » Wto paź 21, 2003 12:47

Wiesz Gracka, ja sobie wyobraziłam ,że taka sytuacja mogła spotkać mnie. Gdyby mi odebrano moje ukochane zwierzeta ,to z pewnością bym wykorkowała. Ja myslałam o tej kobiecie i nawet zastanawiałam się , zeby do nie zadzwonić i zapewnić ją, że kotkom będzie dobrze, ale potem zrezygnowałam. Teraz muszę się skupić na nowoprzybyłych stworach.
Ta pani wie ( a właściwie wie jej córka, a może to synowa, albo wnuczka) ,ze one pojechały bardzo daleko, gdyby chciała wiedzieć co się z nimi dzieje to może sama by zaproponowała, żeby dać jej znać co z nimi.
Lucyna i moje kotki
Obrazek

lulek

 
Posty: 291
Od: Pt sie 30, 2002 10:07
Lokalizacja: Elbląg

Post » Wto paź 21, 2003 12:52

lulek
obawiam sie z enie koniecznie. MOze dzieci robia jej wyrzuty z powodu rozmow miedzmiastowych? Roznie bywa, a tu ewidentnie zle sie dzieje. MOze wyslij jej kartke od "dzieciakow" - ze czuja sie dobrze i ze o niej ie zapomna..?
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Wto paź 21, 2003 13:01

eve ja o tym też myślałam, ale nie znam adresu.
Lucyna i moje kotki
Obrazek

lulek

 
Posty: 291
Od: Pt sie 30, 2002 10:07
Lokalizacja: Elbląg

Post » Wto paź 21, 2003 13:33

Zadzwonie i zapytam czy babcia chciałaby zobaczyc zdjęcia kotów albo porozmawiac z nowa opiekunką.
A dzieci ( czy tez wnuki) twierdza, ze bardzo kochaja zwierzęta: maja psa, kota i papugę. I pewnie z tej miłości do zwierzat postanowili uśpic syjamy "żeby sie nie męczyły" . Męczenie sie, wg. nich, to miauczenie kotów gdy przychodzili do mieszkania po babci aby koty nakarmic i posprzatć. Raz dziennie. :evil:

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Wto paź 21, 2003 14:44

bez komentarza :evil:
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Wto paź 21, 2003 20:08

Leciutkie zmiany. Julka wyciągnęłam spod łóżka i położyłam sobie na kolanach.Leżał i nawet się nie wyrywał , przez jakieś 15 min. Potem znowu się schował pod łóżko.
Misia , podczas gdy pokój jest zamknięty to leży na łóżku, ale gdy tylko ktoś otworzy drzwi to szybko ucieka i też siedzi pod łóżkiem.
Siusiu i kupki nadal niet.
Ugotowałam im kurczaka, Misia troszeczkę poskubała, ale Julek niestety nie.
Lucyna i moje kotki
Obrazek

lulek

 
Posty: 291
Od: Pt sie 30, 2002 10:07
Lokalizacja: Elbląg

Post » Śro paź 22, 2003 8:01

Lulek, no jak tam?

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Śro paź 22, 2003 8:58

Niestety bez zmian. Misia dzisiaj w nocy zrobiła siusiu. Kuwetkę postawiłam im w mojej sypialni, więc słyszałam jak drapie w piaseczku , podniosłam głowę i widziałam że to ona. Kurczaczka zjadła troszeczkę.
Rano oba moje nowe dzieci siedziały w kuchni za szafkami. Julka wyciągnęłąm, a Misi nie , bo ona mnie gryzie. Nie wiem co teraz się dzieje bo jestem w pracy.
Martwi mnie szczególnie Julek, on nic nie je, mimo że wczoraj próbowałam mu na siłę wcisnąc do buzi. Odwraca głowę. I to że jest taki milczący i nie rusza się, nie broni , tylko wciska się w najmniejsze kąty, kuli się i chce być niewidoczny.
Boję się że mi umrze. Starałam się dać mu święty spokój, ale teraz chyba muszę coś zrobić, bo to już 3 dzień bez jedzenia, picia i siusiania.
Lucyna i moje kotki
Obrazek

lulek

 
Posty: 291
Od: Pt sie 30, 2002 10:07
Lokalizacja: Elbląg

Post » Śro paź 22, 2003 9:05

To nie za dobrze....
Chyba jednak nie obejdzie sie bez weta...
A czy nie ma możliwości poprosić weta do domu?
Dla kotów bylby to mniejszy srtres...
Ostatnio edytowano Śro paź 22, 2003 9:07 przez Kazia, łącznie edytowano 1 raz

Kazia

 
Posty: 14036
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro paź 22, 2003 9:05

kurcze, zupelnie sie na tym nie znam a bardzo chcialabym pomoc... tak sobie pomyslalam, ze moze dac mu cos "malo zdrowego ale za to bardzo smacznego", np. tunczyka z puszki, zeby zaczal jesc cokolwiek? a moze wydzielic mu jakies pomieszczenie, moze wtedy czulby sie bezpieczniej i pewniej...? trzymam kciuki za Julka, wyobrazam sobie co on teraz przezywa... :(

bea

 
Posty: 233
Od: Nie maja 04, 2003 19:55
Lokalizacja: szczecin

Post » Śro paź 22, 2003 9:06

Jestem calkiem bezradna i pewnie wiele Ci nie pomoge. Moze warto skonsultowac sie z wetem, moze jakies lagodne srodki uspokajajace.
8 lat - to bardzo dorosle koty. Biedny Julek teskni.
Trzymam bardzo mocno kciuki. Musi sie ulozyc!

Sigrid

 
Posty: 6664
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Śro paź 22, 2003 9:07

musisz go zacząć karmić na siłę.
koniecznie, bo wygląda na to, że on się zagłodzi.
i koniecznie musisz mu wcisnąć wody.

i do weta, po jakieś elektrolity i mieszanki odżywcze.

juz nie ma na co czekać.

Olivia

 
Posty: 4464
Od: Czw mar 20, 2003 20:51
Lokalizacja: Gdańsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 561 gości