Wczoraj wieczorem zauważyłam, że Bajka ma jakby zaczerwienione oczko i leć z niego przezroczysta lekko różowa wydzielina. Niestety nie mogłam dokładnie oka obejrzeć, bo Bajusia strasznie panikowała i nie pozwalała się dotknąć chowając się gdzie tylko się dało. Dziś po pracy zawiozłam panienkę do lecznicy i okazało się, że oczko jest nie do uratowania

Z oczka "wypłynęły" wewnętrzne tkanki i zrobił się jakby wrzód. Nie wiem jak to się stało, tym bardziej, że jak wychodzę do pracy to futra są od siebie odseparowane, bo nie dogadują się jeszcze najlepiej, a jak są razem, to tylko pod moją kontrolą, więc oko nie mogło zostać uszkodzone podczas kocich zapasów. Poza tym co najmniej raz dziennie przemywam Bajusi oczka, bo przez wirusa cały czas jej z nich leci.
Dostałam dla Bajki zastrzyki przeciwbólowe, które będzie dostawać do niedzieli i o ile wcześniej nie będzie gorzej, to w poniedziałek jestem umówiona w lecznicy na zabieg
Jedyna dobra informacja w dniu dzisiejszym jest taka, że Bajka waży już około 3,6 kg, więc przytyła prawie 2 kg.
Doła mam
