Dora, ludzie którzy mówią, że krótkowłosego kota by nie wzięli, ale persa tak, nie wiedzą, co plotą. To właśnie dzięki takim poglądom tyle persów ląduje w lasach, porzuconych, niechcianych. Persy, zaraz po dachowcach, są kotami najczęściej wywalanymi na bruk. Czemu? Bo ludzie kochają puchatą kulkę, gdy jest ona u kogoś, są zauroczeni na wystawie, a gdy zabierają ją do domu, następuje zderzenie z rzeczywistością. Przede wszystkim chodzi o czesanie. Persika trzeba konsekwentnie przyzwyczajać do czesania brzuszka, pach, bo tam błyskawicznie tworzą się kołtuny. Gdy właściciel nie uczesze przez kilka dni, tworzy się kołtun, który ciągnie i sprawia ból. Czesanie jest bardzo przykre, zwierzak się wyrywa, i już mamy diagnozę - agresywny! Właściciel nie czesze, pers przestaje być piękny. Jeśli nie ma zaufania do właściciela, nie da sobie umyć oczu. Persia zapłakana buzia staje się brzydka. Do tego zostaje kilka razy wyniesiona kupka z kuwety. I pers ląduje na ulicy. Lub się na niego wrzeszczy - a on ze strachu sika. I już mamy kolejne diagnozy - podły, złośliwy, wredny.
Tymczasem pielęgnacja persa jest bardzo łatwa, zupełnie bezproblemowa, jeśli maluszek od zawsze jest konsekwentnie do niej przyzwyczajany. Dla mnie to jest przyjemność dnia, gdy biorę Mirmisia jak niemowlaczka, kładę go sobie brzusiem do góry, on się we mnie wtula, posapuje, a ja mu myję buziaka. Sama słodkość, naprawdę. Gdy się zdenerwuje leżeniem, siada mi na kolanach, nadstawia buzię i się dalej myjemy. Żaden problem. Naprawdę. Wręcz przeciwnie - ja się cieszę, że mam kota, którym tyle mogę się opiekować, który tak mnie potrzebuje.
Gdyby ktoś chciał przeczytać jego historię i dowiedzieć się, jak ludzie kupują koty, to zapraszam tutaj - do fragmentu Mirmiłkowego pamiętniczka:
http://zwierzak-w-domu.info/index.php?o ... Itemid=138