
najpierw z leczenia:
gedek prawie tydzien chodzil na terapie antybiotykowa i uszną. Szybko zrobił mu sie chlodny wilgotny nosek( wczesniej był taki spierzchniety)spadla temperatura (miał podwyzszona) Zdecydowanie zmniejszylo sie charkanie,bulgotanie, kot juz prawie nie "gra", teraz tylko czasem jeszcze slychac lekkie sapanie. Uszy byly czyszczone i przetykane na wszystkie strony, ale nie wplynelo to w zaden sposob na skręt łebka. w sobote trafilam do pana doktora (wczesniej w tej samej lecznicy do babeczek), który stwierdzil zebym juz nie przychodzila chyba ze cos niepokojacego zauwaze, stwierdzil ze uszy juz czyste, antybiotyk pomogl, a ile mozna go podawac. pytam w takim razie co z teoria ze kot skreca glowe z powodu zapalenia ucha. On na to rzucił okiem na Gedka i mowi "prosze pani to nerwy ma uszkodzone juz mu tak do konca zycia zostanie". Czyli potwierdzil diagnoze opolską..Szkoda tylko ze nadzieja zostala zrobiona wczesniej ale trudno. Mam wrazenie ze panie wetki, aczkolwiek bardzo mile i przejete losem Gedka, ciągneły by leczenie jeszcze przez nastepny miesiac. Wet posiwiecil gedkowi latarka w oczy i stwierdzil ze kiedys mial uszkodzona rogowke i ze musial byc "stukniety" przez samochod. No wiec nie chodze juz Gedem do tej lecznicy, bo założenie było takie , ze tam tylko ogólnie go leczymy a z nerwami pojdziemy do specjalisty.
Pewnie wszyscy wlasciciele zwierzakow maja doswiadczenie, ze co wet to inna diagnoza

Co jeszcze z takich bierzacych zdrowotnych.. Acha, zauwazylismy w futrze czy a skorze podejrzane "strupki" w kazdym razie cos dziwnego. Pokazalam wetce to to a ona orzekla ze to pchle odchody

Wiec jak sobie wyobraze jaki to musialy byc ilosci pchel które mogly zostawic tego tyle to mi sie w glowie nie miesci. Wyczesuje sie z kazdym pociagnieciem zgrzebelka
cdn.