FIP - błędna diagnoza

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lis 03, 2008 10:17

PcimOlki pisze:
galla pisze:PcimOlki - myślę, że wszyscy się z tym zgadzamy.
Zresztą było to pisane przez nas w tym własnie wątku. Wielokrotnie.

Zasakująca zmiana stanowiska od skandalu - nieprawdaż. To się zdecyduj.

Ależ ja od początku byłam zdecydowana.
Ty jedynie nie byłeś zdecydowany tego zauważyć, niestety.
Nie czytasz tego, co się do Ciebie pisze, PcimOlki. Albo czytasz, ale nie rozumiesz. A szkoda. Bo gdybyś czytał, to zapewne dyskusja wyglądałaby inaczej.
Może cofnij się do kilku moich poprzednich postów, w których pisałam o moich poglądach na temat diagnoz stawianych przez lekarzy. Cofnij się do tych postów, przeczytaj, a potem zastanów.
Dla zachęty wstawię Ci tylko jeden mały fragment postu z siódmej strony tego wątku:
galla pisze:Acha, chciałabym podkreślić, że zdecydowanie jestem przeciwnikiem powszechnego diagnozowania FIPa, a wetów widzących tę chorobę w każdym trudnym przypadku i sugerujących uśpienie kota po jednym prostym badaniu, uważam za niedouczonych konowałów, którzy stanowią zagrożenie dla leczonych kotów. Śmiertelne zagrożenie.

Resztę proponuję znaleźć samodzielnie, bo tego typu moich wypowiedzi było tu kilka.

PcimOlki pisze:Jak dla mnie, twój post zwracał sie przeciwko tym, które głosu nie mają. Tym samym, od tej chwili, stałaś sie, w moim postrzeganiu, ich wrogiem.

Przebóg, nie rozumiem.
Poproszę o wyjaśnienie przeciw komu się zwróciłam i czyim to wrogiem się stałam, nie wiedząc o tym?
Bo, wybacz PcimOlki, ale guzik wiesz o tym, kogo traktuję jako wroga i czy w ogóle kogokolwiek. Bo zważ, że "wróg" to bardzo silne słowo.

PcimOlki pisze:Wybacz, ale od tego momentu nie zamierzam traktowac poważnie czegokolwiek przez ciebie podpisanego.

Nie musisz, nie ma takiego obowiązku.
Nadmienię jedynie, że żałuję iż rzeczy podpisane przez Ciebie traktowałam jednak poważnie.
A nie powinnam, widząc że nie czytasz tego, co się do Ciebie pisze.
Ba! Nie czytasz nawet dokładnie stron, do których linki podajesz i na które się powołujesz.

PcimOlki pisze: Odemnie masz psztyk-fuk.

Ojej.
jestem zdruzgotana.

:lol:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lut 23, 2009 17:53

Pozwolę sobie podnieść wątek.
Niewiele wiem, nie jestem wetem etc.
Natomiast mam kota z podejrzeniem fipa. Mniejsza o szczegóły badań, które opisuję w innym wątku. Rzecz jest taka, że wetki badające mojego kota w czasie oczekiwań na ekspresowe badania krwi, dosyć długo zastanawiały się nad uszkodzeniem pęcherza moczowego, z którego mocz wycieka... Badania płynu wykluczyły to, aczkolwiek na sggw, gdzie byłam z kotem, były takie przypadki, czasem niewidoczne na usg (pęcherz normalnie wypełniony, nie widać dziurki a dziurka jest, od urazu np). Nie chcę wzniecać tu dysputy na ten temat, chciałam tylko dać kolejną wskazówkę osobom, których koty mają płyn w brzuchu i podejrzenie o fip.
Pozdrawiam

KiZii

 
Posty: 81
Od: Pon sty 19, 2009 1:01
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lut 23, 2009 18:53

Mój tymczasik Popiołek odszedł 2 tygodnie temu - z orzeczeniem, że to FIP.
Ale już sama nie wiem co myśleć :?
4 tygodnie temu zachorował na kaliciwirozę (gorączka, nadżerki w pysiu, był osowiały). Po tygodniu wydawało się, że sytuacja się normuje. Jednak po kolejnym tygodniu, znowu przestał jeść, wychudł, zaczął mieć problemy z oddychaniem. Na USG wyszło, że ma płyn w jamie opłucnej. Zrobiono test na obecność koronawirusa - wyszedł ujemny. Morfologia w normie. Ściągnięto płyn, który okazał się ropą (nie pienił się, nie był ciągliwy, raczej wodnisty), ale moich sugestii, że to może być zapalenie opłucnej (jako powikłanie po kaliciwirozie), nie chcieli wziąć pod uwagę. Dostał antybiotyk, ale po tygodniu niestety odszedł - wyglądało to dla mnie tak, jakby miał obrzęk płuc, bo w ostatnich chwilach bardzo piszczał i z trudem łapał każdy oddech. Diagnoza: nie znam żadnej innej choroby (oprócz FIP), która dawałaby ropę w jamie opłucnej. Komórek nowotworowych ani żadnych innych podejrzanych nie stwierdzono.
A 2 lekarzy, z którymi to konsultowałam, stwierdziło że FIP jest bardzo mało prawdopodobny, natomiast kaliciwiroza jak najbardziej może dawać takie powikłania. Jeden z wetów stwierdził, że to była wg niego bardzo silna infekcja bakteryjna, która się rozprzestrzeniła po organizmie i żeby mieć jakieś szanse, maluch powinien być w inkubatorze, z podłączonym drenem.

I co ja mam myśleć o tym wszystkim? :(
_______________________________________________________
Jakie nudne byłoby życie gdyby nie ten rząd.
Nie, za PO nie było lepiej. Ludzie tyrali za 1.200 brutto. Afera goniła aferę :?

Podziwiam, jak szeregowy poseł ogrywa opozycję Obrazek
STOP HEJT! Nikt nie jest anonimowy w sieci.

Erin

Avatar użytkownika
 
Posty: 64069
Od: Pt cze 22, 2007 8:43

Post » Pon lut 23, 2009 20:29

KiZii - kot Jany, Żwirek, miał płyn w brzuchu w związku zapaleniem pęcherza i zatkaniem. Wyglądało to bardzo FIPowo, ale FIPem nie było.

Erin - nie wiedziałam, że Popiołek nie żyje, bardzo mi przykro :( :( :( Niewiele jestem ostatnio na forum, czytam kilka wątków tylko, tych które zdążę, do teog byłam w rozjazdach.
Smutno... [']
Co do samych objawów - na moje laickie oko to nie wyglądało na FIP, za dużo było innych czynników, które mogły spowodować takie a nie inne objawy. Na stronie Feline Advisory Bureau podają, że są jakieś nowe szczepy wirusa, głównie w USA, które dają śmiertelność ponad 50%...
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lut 23, 2009 20:45

galla, wiem, czytałam. Chodziło mi bardziej ogólnie w temacie błędnej diagnozy fipa, że przyczyna płynu w brzuchu może być różna - również taka.

KiZii

 
Posty: 81
Od: Pon sty 19, 2009 1:01
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lut 23, 2009 21:00

Dzięki Gallu.
Faktycznie, smutno bardzo :(
Ale równie mocno dobija mnie fakt, że weci sobie olali :?
I dlatego postanowiłam zmienić lecznicę.
Kolejne działania raczej poddawały w wątpliwość wstępną diagnozę, a oni dalej z uporem maniaka powtarzali 3 literki :roll:
_______________________________________________________
Jakie nudne byłoby życie gdyby nie ten rząd.
Nie, za PO nie było lepiej. Ludzie tyrali za 1.200 brutto. Afera goniła aferę :?

Podziwiam, jak szeregowy poseł ogrywa opozycję Obrazek
STOP HEJT! Nikt nie jest anonimowy w sieci.

Erin

Avatar użytkownika
 
Posty: 64069
Od: Pt cze 22, 2007 8:43

Post » Wto lut 24, 2009 20:23

Mi też przykro - tylko co innego mnie dobija.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro mar 04, 2009 8:45

gdyby koty umiały mówić :cry:

honda11

 
Posty: 6665
Od: Wto maja 27, 2008 10:43
Lokalizacja: Leszno / Wielkopolska

Post » Śro wrz 02, 2009 12:45 Re: FIP - błędna diagnoza

dodaję ten watek do Kociego ABC, do tematu FIP'a
Obrazek

Pirackie czarne Trio: Brucek (2001-2015), Hrupka (2001-2016), Rysio (2002-2018)
Wiórka (2016-2018)
Neska (2018–2023)
Pirat-PirKa (2017-2025)

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25609
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Śro wrz 02, 2009 21:10 Re:

aniaposz pisze:Femka wyraziła to, o czym i ja nieustannie myślę. Czytając forum można odnieść wrażenie, że FIP to trzecia pod względem częstości występowania choroba, zaraz po kk i pp. :?


Myślę, że po prostu najbardziej bolesna, bo nieuleczalna. Ja poszłam z Kubuniem do wetki, bo widziałam wzdęty brzuszek, a kotunio był podejrzanie spokojny. Byłam przekonana, że to drobiazg - wystarczy jakiś środek na odgazowanie brzuszka. Nie mogłam zrozumieć, kiedy wetka tłumaczyła mi, że to wyrok... Diagnoza potwierdziła się... W takiej sytuacji najgorsza jest świadomość, że nic nie można zrobić.

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Śro wrz 02, 2009 21:13 Re: Re:

vega36 pisze:
aniaposz pisze:Femka wyraziła to, o czym i ja nieustannie myślę. Czytając forum można odnieść wrażenie, że FIP to trzecia pod względem częstości występowania choroba, zaraz po kk i pp. :?


Myślę, że po prostu najbardziej bolesna, bo nieuleczalna. Ja poszłam z Kubuniem do wetki, bo widziałam wzdęty brzuszek, a kotunio był podejrzanie spokojny. Byłam przekonana, że to drobiazg - wystarczy jakiś środek na odgazowanie brzuszka. Nie mogłam zrozumieć, kiedy wetka tłumaczyła mi, że to wyrok... Diagnoza potwierdziła się... W takiej sytuacji najgorsza jest świadomość, że nic nie można zrobić.

Była sekcja?

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro wrz 02, 2009 21:25 Re:

Agalenora pisze:Rozmawiałam wczoraj z moimi wetami, czy FIP jest rzeczywiscie tak rzadką chorobą.

Otóż, według nich, co tydzien pojawia się w przychodni co najmniej jeden przypadek kota chorującego na FIP (nie mylić z podejrzeniem FIP).

A dziennie weci w tej przychodni przyjmują ok. kilkudziesięciu pacjentów.



Problem przerabiałam, dwukrotnie, niestety.

W obydwu przypadkach weci nie pozostawili wątpliwosci, ze mamy do czynienia z pełnoobjawowym FIPem.

Na kilkadziesiąt kotów, które przewinęło się przez mój dom (mój Boże, to prawda...) - jest to jednak statystycznie mało.
Potwierdza się zatem teza o nikłej zjadliwości wirusa (zmutowanego).


Szukamy trochę nadziei, chwytamy się różnych, całkiem nieprawdopodobnych teorii. Bo to ogromny szok.
Bo kot z FIPem umiera powoli, niewytłumaczalnie. Nie cierpi, traci siły, zanurza sie w sen - przynajmniej na początku, u mnie to właśnie tak wygladało...

U mnie zachorowały zdrowe, brykające, zaszczepione, odrobaczone kocurki.
Kocurki, które były ZDROWE. Miały wszelkie dane ku temu, aby żyć długo i szczęśliwie. Zachorowały z dnia na dzien. To wszystko stało się tak NAGLE. Nie potrafię sobie wytłumaczyć dlaczego tak się stało.


Za każdym razem, gdy jestem w klinice, rozmawiam z wetkami o tej chorobie.
Próbuję sobie to wytłumaczyć, poukładać w głowie... :(



Agalenoro, dokładnie tak jak Kubuś - zdrowy, brykający, zaszczepiony i odrobaczony. Zachorował nagle - nagle zaczął mu się powiększać brzusio, kotunio stracił humor i chęć do zabawy. Potem już tylko tracił siły, leżał... Walczyłam i szarpałam się, dopóki w nefrytowym oczku nie zobaczyłam rezygnacji... On już tylko chciał spokojnie odejść. Nie miał już siły na życie i odniosłam wrażenie, że stał się kłębuszkiem bólu - bolało go nawet delikatne muśnięcie futerka... Nie dopuściłam do naturalnego końca. Zaprosiłam wetkę... Stało się to dokładnie miesiąc po kastracji.

.
Ostatnio edytowano Śro wrz 02, 2009 21:40 przez vega013, łącznie edytowano 1 raz

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Śro wrz 02, 2009 21:34 Re:

Agalenora pisze:I nie wiem, czy wiecie, ale to, że bardzo szybko pomaga steryd, zwierzak zaczyna jeść, ożywa się, też jest poniekąd potwierdzeniem choroby, sterydy osłabiają bowiem układ immunologiczny, co jest paradoksalnie korzystne, bo przy FIPie to właśnie ten układ immunologiczny 'atakuje od wewnątrz' organizm, powoduje nasilenie się objawów chorobowych.

Tyle wywnioskował filolog ze źródeł w necie i rozmowy z wetami.


To jest święta prawda. Kubuś po sterydzie poczuł się znacznie lepiej. Wetka przed podaniem zastrzyku uprzedziła nas, żebyśmy nie robili sobie nadziei...

.

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Śro wrz 02, 2009 21:39 Re: Re:

vega36 pisze:...
Agalenoro, dokładnie tak jak Kubuś - zdrowy, brykający, zaszczepiony i odrobaczony. Zachorował nagle - nagle zaczął mu się powiększać brzusio, kotunio stracił humor i chęć do zabawy. Potem już tylko tracił siły, leżał... Walczyłam i szarpałam się, dopóki w nefrytowym oczku nie zobaczyłam rezygnacji... On już tylko chciał spokojnie odejść. Nie miał już siły na życie i odniosłam wrażenie, że stał się kłębuszkiem bólu - bolało go nawet delikatne muśnięcie futerka... Nie dopuściłam do naturalnego końca. Zaprosiłam wetkę...

.

Tak samo Ogonek, dokładnie tak jak Kubuś - zdrowy, brykający, nagle zachorował. Dwoje wetów orzekło FIP. Oddaliśmy płyn do badania. Były wakacje, wszyscy na urlopach, wyniku po tygodniu. Negatywny - ten kotek nie miał doczynienia z FECV nawet. Trzeci wet. Podejrzenie FIA - wynik negatywny. Z kotem coraz gorzej. Kolejne badanie potwierdza FIA. Antybiotyk dostaje za późno. :cry:

Dokładnie w ten sposób FIP staje się tak popularną chorobą.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro wrz 02, 2009 21:41 Re: Re:

vega36 pisze:
Agalenora pisze:I nie wiem, czy wiecie, ale to, że bardzo szybko pomaga steryd, zwierzak zaczyna jeść, ożywa się, też jest poniekąd potwierdzeniem choroby, sterydy osłabiają bowiem układ immunologiczny, co jest paradoksalnie korzystne, bo przy FIPie to właśnie ten układ immunologiczny 'atakuje od wewnątrz' organizm, powoduje nasilenie się objawów chorobowych.

Tyle wywnioskował filolog ze źródeł w necie i rozmowy z wetami.


To jest święta prawda. Kubuś po sterydzie poczuł się znacznie lepiej. Wetka przed podaniem zastrzyku uprzedziła nas, żebyśmy nie robili sobie nadziei...

.


Świętą prawdą jest fakt, że FIP-a nie da się zdiagnozować ze 100% pewnością. Cała reszta, to prawdy rodzaju trzeciego. Zaniechanie pomocy medycznej i uśmiercanie kota na podstawie niepotwierdzonego domniemania, nie jest, przynajmniej w moich oczach, faktem, którym należy się jakoś specjalnie szczycić. Pozostaje podziwiać afirmację i odrzucenie rzeczywistej wiedzy na temat tej strasznej choroby, a w szczególności możliwości jej diagnozowania. Ten wątek jest jednym z wielu, z których wynika święta prawda odnośnie FIP, czyli brak pewności diagnozy. Pewność daje sekcja. Jeśli tobie wystarczy domniemanie – naprawdę, nie ma się czym chwalić.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 78 gości