PYTANIE od Lek.wet-ki :-)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lip 28, 2008 14:48

Fri pisze:ocho, zaraz się zacznie pewnie wojna o sformułowania... :x
skoro Młoda Wetka wyjaśniła w czym tkwiła dezinformacja, to myślę, że nie ma co dalej roztrząsać, czy "aby na pewno to miała na myśli, bo ze zdania to nie wynika",

Ale skoro nam przypisuje się pewne rzeczy, to chyba możemy zareagować, jeśli przypisuje się złe?
Poza tym MłodaWetka nie uważa, że była jakakolwiek dezinformacja, a uważa, że to my źle interpretujemy i nie przyjmuje do wiadomości, że skoro zostawia się pole do interpretacji, to nie należy się dziwić, że owa interpretacja nie idzie po naszej myśli...
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 28, 2008 15:01

MłodaWetka pisze:Opisywałam przypadki, w których ciężko się współpracuje, co nie znaczy, że tak jest z każdym. Wyraźnie napisałam, że chodzi o przewrażliwionych właścicieli i rozpieszczone zwierzaki i to właśnie miałam na myśli.

Ale w swojej wypowiedzi tej informacji nie zawarłaś, w związku z tym można było z niej wyciągnąć wniosek, że skoro właściciel nie umie opanować zwierzaka, to zwierzak jest źle wychowany.
A to, że ktoś boi się swojego zwierzęcia w takiej sytuacji też zadziwia Cię jedynie w jakichś konkretnych przypadkach?

No przykro mi, ale czasem, jeśli nie napiszemy jasno i wyraźnie o co nam chodzi i nie wskażemy, że dana uwaga odnosi się tylko do przypadków szczególnych, to musimy być nastawieni na to, że ktoś nas nie zrozumie.
Nie siedzimy u Ciebie w głowie, więc nie wiem,y, co miałaś na myśli, dopóki jasno tego nie napiszesz.

Poza tym coś wielu osobom - w tym niekontaktującym się ze sobą - nie spodobały się Twoje słowa. Dla mnie byłby to powód do zastanowienia się na jasnością mojej własnej wypowiedzi. No ale to dla mnie.

Poza tym nie wiedziałam, że to wątek, w którym można sobie tylko kadzić, a polemika traktowana jest jako agresja :roll:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 28, 2008 15:06

Fri pisze:
Rudy_Ryś pisze:MlodaWetko, mnie sie wydaje, że juz tak z gruntu, czytając ten watek powinnas byc nastawiona na mniejsze, czy wieksze wylewanie żółci. Ludzie tyle chodza po róznych wetach; wiadomo- jeden jest cacy, inny be. Ty utworzyłas niechcacy wątek, w którym kazdy może dac poniekąd upust swoim żalom. Twoja wina :wink: :wink: Tak naprawdę fajnie byłoby, gdyby pomiędzy naszymi utyskiwaniami na wetów (bo nie łudź się, że ten watek zaleje fala pochwał, człowiek juz taka ma konstrukcje, że wywleka to co gorsze, lepsze przyjmując za normę :wink: ) znalazło sie miejsce na wymiane istotnych informacji. Może faktycznie osobny, przyklejony temat...


a może to my jesteśmy nastawieni raczej na wylewanie żółci od pierwszego postu? bo zazwyczaj każdy bardziej jest pewien czego nie chce/jaki wet być nie powinien (po doświadczeniach negatywnych) niż tego, czego od weta oczekuje (bo takie spostrzeżenia sumują się z każdym kolejnym doświadczeniem: możemy zbierać z każda wizytą doświadczenia pozytywne ale np. podczas kolejnej wizyty wet zaskoczy nas jakimś wartościowym pytaniem/stwierdzeniem/sugestią/pomocą, którego nie byliśmy w stanie przewidzieć i o nie poprosić sami, a odtąd już wiemy, że możemy/powinniśmy tego oczekiwac jako "zachowanie standardowe")


Ale ja własnie o tym napisałam :roll: Ze to, co pozytywne, zatrzymujemy raczej i specjalnego upustu temu nie dajemu (i nie jednostki, tylko ogół ludzki), bo uważamy, że tak byc powinno i już. Z reguły rozważaniom gadkom podlegają w wiekszość wrażenia negatywne ( i też przewaznie: bo tak!)MłodaWetka chyba świetnie zrobiła zakłdając ten wątek...kupa ludzi sie tu uzewnętrzni, poleje sie morze wyrzutów, pogadamy sobie, a skorzystają zwierzaki, bo zakładam, że z tej całej gadki zostaną przemyslenia i pewnie wnioski. A żeby tak nie było na nie, to ja powiem, co lubie ( i cenie) u swoich wetów. U pierwszego (młodego) cenie całe podejscie do mojego kota (akurat mówie o jednym kocie, bo to na świeżo) i to, że obiecał mi, że da mi znać, gdy miłość do zwierzaka przesłoni mi zdrowy rozsądek tak już na amen. U drugiego weta cenie to, że mimo, że poczatkowo nie był fanem codziennych kroplówek u kota (wiecznie mi powtarzał, że po co nerkowemu kotu kroplówki, skoro pije, a ja wiecznie swoje), to w pewnym momencie powiedział "zmieniłem zdanie"...i to cenię...nie, żebym uważała, że rozumy pozjadałam, ale fajnie, jak widac, że lekarz nie jest zablokowany na nowe wiadomości i odporny na wiedzę. I lubie u moich wetów to, w jaki sposób traktuja zwierzaki.....jak wchodziłam z Rudkiem, to wet, bez zaglądania w papierzyska,mówił"o! witam, Rudy T(i tu padała moje nazwisko) przyszedł"....to takie niby drobiazgi, ale swoje robią...

Rudy_Ryś

 
Posty: 139
Od: Pt lut 08, 2008 10:15

Post » Pon lip 28, 2008 15:28

Fri pisze:a może to my jesteśmy nastawieni raczej na wylewanie żółci od pierwszego postu? bo zazwyczaj każdy bardziej jest pewien czego nie chce/jaki wet być nie powinien (po doświadczeniach negatywnych) niż tego, czego od weta oczekuje

No ale pytanie na samym początku wątku zawierało również takie opcje - co nam się nie podoba, czego nam brakuje, co byśmy zmienili :wink:

A co ja lubię u moich wetów? To, że się dokształcają. To, że mają ogromną wiedzę. To, że patrzą całościowo i biorą pod uwagę wiele możliwości jednocześnie i po kolei eliminują te niewłaściwe, by dojść do właściwej diagnozy. To, że się nie poddają i walczą, dopóki tylko jest nadzieja, ale jednocześnie nie walczą sztuka dla sztuki. To, że są otwarci na sugestie. To, że stosują nowoczesne leki, nie zarzucając jednocześnie stosowania leków sprawdzonych od lat. To, że nie boją się zwierząt. To, że nie brzydzą się zwierząt ciężko chorych, brudnych, śmierdzących, zapchlonych. To, że dają mi poczucie bezpieczeństwa. To, że są cudownymi ludźmi.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 28, 2008 15:55

galla pisze:
MłodaWetka pisze:Opisywałam przypadki, w których ciężko się współpracuje, co nie znaczy, że tak jest z każdym. Wyraźnie napisałam, że chodzi o przewrażliwionych właścicieli i rozpieszczone zwierzaki i to właśnie miałam na myśli.

Ale w swojej wypowiedzi tej informacji nie zawarłaś, w związku z tym można było z niej wyciągnąć wniosek, że skoro właściciel nie umie opanować zwierzaka, to zwierzak jest źle wychowany.
A to, że ktoś boi się swojego zwierzęcia w takiej sytuacji też zadziwia Cię jedynie w jakichś konkretnych przypadkach?

No przykro mi, ale czasem, jeśli nie napiszemy jasno i wyraźnie o co nam chodzi i nie wskażemy, że dana uwaga odnosi się tylko do przypadków szczególnych, to musimy być nastawieni na to, że ktoś nas nie zrozumie.
Nie siedzimy u Ciebie w głowie, więc nie wiem,y, co miałaś na myśli, dopóki jasno tego nie napiszesz.

Poza tym coś wielu osobom - w tym niekontaktującym się ze sobą - nie spodobały się Twoje słowa. Dla mnie byłby to powód do zastanowienia się na jasnością mojej własnej wypowiedzi. No ale to dla mnie.

Poza tym nie wiedziałam, że to wątek, w którym można sobie tylko kadzić, a polemika traktowana jest jako agresja :roll:


nie chodzi o to, żeby sobie kadzić czy niekadzić, tylko żeby po wyjaśnieniu sprawy nie zaśmiecać wątku (co właśnie czynimy :evil: ) dalszym, bezcelowym drążeniem samych wyjaśnień ("a bo napisałaś tak... , a ja zrozumiałam tak..., i ona też, i ona też... etc.), bo - odbiega to od tematu wątku i informacji praktycznych jakie miał nieść,
a z dużym prawdopodobieństwem skończy się zniknięciem z forum kolejnego człowieka, który chciałby sobie może merytorycznie pogadać, a będzie się bał, że następnym razem jak sie niezbyt precycyjnie wyrazi, to go podziobią i tym samym zniknie w ogóle... :evil:
Obrazek

Fri

 
Posty: 6301
Od: Śro sty 25, 2006 17:02
Lokalizacja: wpół do Wisły ;) wpół do Brdy ;P

Post » Pon lip 28, 2008 16:09

Fri pisze:nie chodzi o to, żeby sobie kadzić czy niekadzić, tylko żeby po wyjaśnieniu sprawy nie zaśmiecać wątku (co właśnie czynimy :evil: ) dalszym, bezcelowym drążeniem samych wyjaśnień ("a bo napisałaś tak... , a ja zrozumiałam tak..., i ona też, i ona też... etc.), bo - odbiega to od tematu wątku i informacji praktycznych jakie miał nieść,
a z dużym prawdopodobieństwem skończy się zniknięciem z forum kolejnego człowieka, który chciałby sobie może merytorycznie pogadać, a będzie się bał, że następnym razem jak sie niezbyt precycyjnie wyrazi, to go podziobią i tym samym zniknie w ogóle... :evil:

Fri, no wybacz, ale mam naturę taką, że lubię sprawę wyjaśnić do końca.
I bardzo lubię, by takie samo prawo wyjaśnienia rzeczy źle zrozumianych przysługiwało jednej i drugiej stronie.

A tak w ogóle - nikt tu MłodejWetki nie dziobał. Podjęto dyskusję z tym, co napisała. Merytoryczną.
Jeśli to jest powód do tego, żeby się obrazić i nie pisać na forum, to niestety świadczy to o tym, że w tym wątku należało sobie jedynie kadzić. I nie wyrażać opinii odmiennych.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 28, 2008 16:27

dżizas, nie lubię ciągnąc offtopu,

racja, że wyjaśnić do końca ale kiedy jest "do końca"? kiedy każda ze stron jeszcze raz powie na czym polegało zrozumienie/nie zrozumienie przez nią drugiej strony?
poza tym wydaje mi się, że nowy użytkownik mógł sie poczuć lekko zagrożony w swoim przekonaniu bezpodstawnymi zarzutami, które wypłynęły masowo - nie wie jeszcze jakie na forum panują klimaty, zasady, i zanim miał szansę poznać teren dostał na dzień dobry kopa w d..., bo został oceniony jako "delikatna rączka" i nie o styl mi chodzi - tylko o empatyczne postawienie się po każdej ze stron, ja się dość szybko nauczyłam, ze jak dyskusji nie towarzyszy bodylanguage, to trzeba sie wyrażać precycyjnie, ale chociaz sie staram jak moge, to każdy i tak ma prawo do własnej interpratacji mojej wypowiedzi...
galla, nie ciągnijmy już OT na temat "kto kiedy ma ostatnie zdanie" (chyba, że chcesz na pw) tylko wróćmy do tego, co było dwie strony wcześniej: przykładów, jak wet może sobie poradzić z dzikim-dzikim-dziczkiem lub jak wychować piekuna zwierza przez niego rozpuszczonego jak dziadowski bicz... :twisted:
Ostatnio edytowano Pon lip 28, 2008 16:34 przez Fri, łącznie edytowano 2 razy
Obrazek

Fri

 
Posty: 6301
Od: Śro sty 25, 2006 17:02
Lokalizacja: wpół do Wisły ;) wpół do Brdy ;P

Post » Pon lip 28, 2008 16:28

galla pisze:Jeśli to jest powód do tego, żeby się obrazić i nie pisać na forum, to niestety świadczy to o tym, że w tym wątku należało sobie jedynie kadzić. I nie wyrażać opinii odmiennych.


A gdzie MłodaWetka napisała, że się obraziła? Nie zauważyłam, chyba, że przeoczyłam jakiegoś jej posta..
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pon lip 28, 2008 17:01

aamms pisze:
galla pisze:Jeśli to jest powód do tego, żeby się obrazić i nie pisać na forum, to niestety świadczy to o tym, że w tym wątku należało sobie jedynie kadzić. I nie wyrażać opinii odmiennych.


A gdzie MłodaWetka napisała, że się obraziła? Nie zauważyłam, chyba, że przeoczyłam jakiegoś jej posta..

Obruszyła, wyraziłam się nieprecyzyjnie :twisted:

A jeśli się nie będzie odzywać, bo:
MłodaWetka pisze:Szkoda, że tak szybko i łatwo idzie Wam ocena nieznanej osoby.... Raczej nie zachęca to do wypowiadania się, nawet w dobrej wierze...

To będzie do dla mnie znak, że jednak się obraziła.
Tudzież uznała, że nie ma nam nic więcej do powiedzenia, bo nie domyśliliśmy się, co miała na myśli i odnieśliśmy się do tego, co zrozumieliśmy.

A mnie się tu przypomina takie powiedzenie: jak ci dwóch mówi żeś pijany, to się połóż. Żeby doprecyzować - jeśli kilka osób niezależnie od siebie mówi, że coś jest różowe, to trzeba się zastanowić, czy nie ma ku temu podstaw. To jest analogiczna sytuacja.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 28, 2008 17:03

MłodaWetko, spokojnie :)
Fakt, mamy różne doświadczenia i niestety niektóre wciąż bolą i mogą czasem wywoływać agresję, we mnie też. Jak np. leczenie mojej suczki długie miesiące na serce bez potrzeby. Gdyby nie moja przyjaciółka, ludzka lekarka, której coś się podejrzane to wydało i podpowiedziała poszukanie jakiejś konsulatcji, to chyba by mi sunię wykończyli. a tak żyje nadal mając się dobrze, chociaż ma już ok.13 lat (miała nie dożyć 10). Półtora roku temu konsultowałam ją u samej pani dr Garncarz, która po szczegółowych badaniach potwierdziła, że sunia ma serce jak dzwon, przynajmniej jak na swój wiek, nie ma mowy o żadnej wadzie. Dlaczego tak ją leczono - nie wiem. Ale nie dziw się, że już więcej tam nie chodzę.
Ale znam też wielu naprawdę dobrych, kochających zwierzęta wetów, niektórych może bardziej z "charyzmą", innych mniej, ale napewno solidnych.
Pozytywnie - co lubię u wetów.
Chyba się powtórzę. Lubię gdy mi mówią dokładnie co zwierzęciu jest i jak jest leczone, gdy rozumiem proces leczenia. Lubię gdy są spokojni i mają czas (ha... ha... ja jestem nieco narwana i gaduła okropniasta, więc chyba na zasadzie kontrastu :lol: ). W "mojej" lecznicy jestem wdzięczna za to, że bez żadnych problemów dostaję zastrzyki do domu, co znacznie obniża koszta. Oczywiście to musi zależeć od tego, jaki jest właściciel, ale jeśli widać, że chce się aktywnie włączać i jest nadzieja, że chce i potrafi podać zastrzyk, to jest to naprawdę miły gest zasługujący na wdzięczność.
Szanuję też podejście do eutanazji takie jak w "mojej" lecznicy - zawsze najpierw premedykacja, dużo spokoju, wytłumaczenie co się dzieje, potem "ten" zastrzyk przez weflon, powiedziałabym, że szacunek wobec zwierzęcia i jego w końcu bardzo zrozpaczonego opiekuna. Jestem też wdzięczna, że pozwalają mi zostać do końca, możliwe że dlatego, że wiedzą, że nie histeryzuję.
Aha, i jeszcze - bardzo miłym gestem jest gdy można poinformować się w niektórych sprawach telefonicznie. Jest to jakiś gest, bo w końcu porada darmowa.
I jeszcze- gdy płaci się za konkretne badanie i zabiegi, a nie za samo otworzenie drzwi.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon lip 28, 2008 21:58

galla pisze:A mnie się tu przypomina takie powiedzenie: jak ci dwóch mówi żeś pijany, to się połóż. Żeby doprecyzować - jeśli kilka osób niezależnie od siebie mówi, że coś jest różowe, to trzeba się zastanowić, czy nie ma ku temu podstaw. To jest analogiczna sytuacja.

miałam wykładowcę, o którym wszyscy, łącznie z innymi wykładowcami mówili: bez flaszki nie wchodź na egzamin, widziano go jak sie zataczał i woniało od niego alkoholem - i co? okazało się, że cukrzyk... :twisted:
w masie głosów często szeptu nie słychać...
Obrazek

Fri

 
Posty: 6301
Od: Śro sty 25, 2006 17:02
Lokalizacja: wpół do Wisły ;) wpół do Brdy ;P

Post » Pon lip 28, 2008 22:39

no dobrze, ja wycofuje sie ze stwierdzenia, ze wypisanie recepty zawsze powinno byc za darmo (i to nie pod wplywem forum akurat :wink: ale po przeczytaniu pewnych przemyslen n/t kosztow przesylek :wink: )

nie zmieniam zdania jesli chodzi o "histeryczne" koty - zaden z moich kotow nie jest "dzikiem" a okreslenie "po przejsciach" przylepione do Bajki dotyczy wielu zabiegow i cotygodniowych wizyt w lecznicach roznych przez dosc dlugi okres czasu :wink:

Bajka jest teraz moim najzdrowszym kotem, co nie zmienia faktu, ze zmienia sie w tygrysa nie-do-opanowania w jakiejkolwiek lecznicy... (przy sterylce nie podano jej nic przeciwbolowego, bo lekarze sie bali...) - to jest histeria ale MOCNO HARDCORE...
a drugi kot, ktory jest typem "rozpieszczonym" to Daisy, ktora rzadko bywa w lecznicach ale zdarzalo sie, ze i 4 osoby do trzymania podczas pobrania krwi nie wystarczalo :roll: ale tutaj wszystko zalezy od podejscia i know-how weta :wink:

i tak, jestem przewrazliwiona jesli chodzi o moje koty, niezaleznie od okazji
:roll:
oczekuje od weta przejecia sie moimi "strachami" i ich rozwianie :wink:

ja generalnie nie mam problemu, bo moja p. wet traktuje kazda wizyte bardzo powaznie i profesjonalnie, i nigdy sie nie smiala :lol: chociaz pewnie miala powody nie raz :wink:

dodam jeszcze, pisalam juz o tym - mnie frustruje, ze lekarz wet, ktory dolaczyl do forum, pokazuje sie tylko w tym jednym watku...
czego innego oczekiwalabym po kazdym wecie :wink:

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Pon lip 28, 2008 23:34

Czytam ten wątek i przypomniało mi się jak pracowałam kiedyś, dawno temu w liceum. Liceum było nowe, klasy były tylko pierwsze a dyrektor miał manię aby wyłapać absolutnie wszytskie luki, niedociągnięcia, braki i zgrzyty w celu ich wyeliminowania ( szalony...)
I na każdej lekcji, którą prowadził 15 ostatnich minut przeznaczał na ankietę. Młodzież co tydzień odpowiadała na zestawy przeróżnych pytań, mniej lub bardziej bzdurnych i niepotrzebmnych nikomu poza dyrekcją.
I cóż się okazało po pierwszym semestrze? Ano to, że w świetle owych ankiet lekcje z dyrektorem zostały ocenione najgorzej a sam dyrektor zajął jedno z ostatnich mijesc w klasyfikacji nauczycieli pod względem charakteru, skutecznosci nauczania, etc.
Przyznam, ze grono nauczycielskie przyjęło ów fakt do wiadomości z nieukrywaną satysfakcją...
8)
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Wto lip 29, 2008 12:07

Fri pisze:
galla pisze:A mnie się tu przypomina takie powiedzenie: jak ci dwóch mówi żeś pijany, to się połóż. Żeby doprecyzować - jeśli kilka osób niezależnie od siebie mówi, że coś jest różowe, to trzeba się zastanowić, czy nie ma ku temu podstaw. To jest analogiczna sytuacja.

miałam wykładowcę, o którym wszyscy, łącznie z innymi wykładowcami mówili: bez flaszki nie wchodź na egzamin, widziano go jak sie zataczał i woniało od niego alkoholem - i co? okazało się, że cukrzyk... :twisted:
w masie głosów często szeptu nie słychać...

Ale to tylko powiedzenie :wink: No i dlatego dodatkowo dołożyłam przypowiastkę o różowym 8)

A wczoraj jeszcze myślałam o tym, czego oczekuję o weta.
I wyszło mi, że dodatkowo oczekuję tego, że wet będzie słuchał informacji o zwierzęciu i serio brał je pod uwagę. Bo to my, właściciele, spędzamy ze zwierzętami najwięcej czasu. Wet widzi je na ogół sporadycznie, zestresowane, nierzadko skulone, przestraszone, wycofane. I jeśli właściciel, znając codzienne zachowania zwierzęcia, stwierdza, że coś jest zachowaniem dziwnym, nowym, innym - to wet powinien potraktować to jak najbardziej serio. Bo zmiany w zachowaniu mogą być pierwszymi oznakami nadchodzącej choroby. Ewentualnie choroby czającej, ale jeszcze nie manifestującej swojej obecności w sposób jasny i wyraźny.

Dodatkowo oczekuję, że będę informowana, że zwierzak ma dostać bolesny zastrzyk i dostanę czas na to, żeby się do tego przygotować. Fizycznie, nie psychicznie :wink: Przed takim zastrzykiem czasem trzeba zmienić chwyt, wzmocnić uścisk. A to przekłada się finalnie na całość rąk - weta, moich, innych osób trzymających ręce w pobliżu.
Zdarzyło mi się dwa razy, że mimo mojej prośby nie dostałam tego czasu - niestety za każdym razem kończyłam z dziurami w rękach :? Zastrzyki robili wtedy technicy, bo moi weci na szczęście dają czas na poprawienie chwytu. Poza tym słuchają, gdy proszę o to, żeby chwilkę poczekali z tym bolesnym zastrzykiem. Technicy niestety nie zawsze - muszą się tego dopiero nauczyć.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto mar 17, 2009 16:53

Nie polecam jeździć do lecznic weterynaryjnych które specjalizują się w leczeniu "małych" i "dużych" zwierzaków. Ja mam po nie minusowe odczucia.
Ale opowiadać nie będę.
chybażenapw
Obrazek

kotilisek

 
Posty: 676
Od: Pt gru 12, 2008 16:48
Lokalizacja: wieś k/Bydgoszczy

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 148 gości