No, Sally już po sterylce. Zrobiono nam ja promocyjnie, więc dzieki wpłacie z funduszu schroniskowego Gosia nie musiała już wiele dołozyć. Dziś Sally idzie na kontrolę i myślę, że wszystko będzie OK. A ponieważ lecznica jest blisko naszej pracy, więc Gosia przytachała Sally ze sobą. Muszę wam powiedzieć, ze takiego uroczego kota, zupełnie bezstresowego i nie bojącego się obcych, to ja jeszcze nie widziałam! Od razu do mnie podeszła i zaczęła się miziać! Cały dzień siedzi u mnie w pokoju, wchodzą ludzie (w pewnym momencie weszło chyba z 10 osób) a ona NIC! Leży sobie na fotelu komputerowym (a ja obok niej, ze skręconym kręgosłupem, na krzesle

) i grzecznie liże sobie łapki, trochę drzemie, raz skorzystała z zaimprowizowanej kuwety, zjadła trochę saszetki, trochę surowego mięska, no po prostu super kot!
Nie rozumiem, jak taką kocinkę można było oddac do schroniska! Gosia i Piotr zaglądają do niej co chwila, ale ona zupełnie się nie boi, jak ich nie ma. Głaszczę ją, a ona słodko mruczy...
Raz jeszcze dziękuję za wpłatę z funduszu schroniskowego - byłoby nam bez niej trudno sfinansować tę sterylkę
