Po nocy w kuwetce była kupka.
Zmienioną wode kicia tylko powąchała. Z miski z mokrym nie ubyło nic. Z miski z suchym na moje oko odrobinka ubyła...
A jakieś 20 minut temu... Kotka była chyba w nastroju n towarzystwo. Poszłam, zaczęłam głaskać, spodobało się jej. Zaczęłam gadać "bieeeedny, bieeednyyy kooot" i... ZASKOCZYŁA! Zjadła z miseczki suchą karmę (RC persian i odrobinka sanabelle). Nie było tego dużo, ale zjadła!! Będę znów próbować... Nie ma innej rady. Kupiłam wątróbkę (wiem, że nie wolno, ale chwytam się brzytwy) i wołowinkę. Na razie nie chce. Chyba te chrupki ja zapchały
Mam jednak nadzieję, że kicia się przełamie. Jest bardzo lękliwa. I gdy tylko zobaczy jakieś moje futro od razu prycha.
Kochani wybaczcie milczenie, ale do moich codziennych obowiązków doszło mi doglądanie kici. Martwię się i robię co mogę (tak sądzę). Ale można uznać, że zaczęła jeść. Oby to się utrzymało. Bo to wciąż za mało!