


Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
starchurka pisze:A dzisiaj byłam na podwórku Andromedy - tam wyciachane wszystkie kotki, sztuk 3 - i spotkałam zadowoloną Mamę Andzi i Małą Mambę, która wywróciła się na mój widokbrzuszkiem do góry i poprosiła o głaski
![]()
Wyglądają bardzo dobrze i zdrowo, a swoje miejsce na ziemi mają dobrze zagospodarowanecieszę się, że są mądrzy karmiciele, którzy dbają o "swoje" koty
No i to uczucie...wchodzisz na podwórko, a tam żadnych kociąt...
starchurka pisze:Mamy z Luelką do "dociachania" dwa podwórka. W sumie trzy kotki :/. Ale jak to zrobimy, to będzie bajkaBo akurat na tych podwórkach żarcia "potąd" i jest gdzie żyć
XAgaX pisze:starchurka pisze:Mamy z Luelką do "dociachania" dwa podwórka. W sumie trzy kotki :/. Ale jak to zrobimy, to będzie bajkaBo akurat na tych podwórkach żarcia "potąd" i jest gdzie żyć
![]()
![]()
![]()
ta bajka to Wasza zasługa
Barbara Horz pisze:Dziś wyciachany został kocurek z bytomskiego podwórka. Właściwie przy okazji ratowania życia, bo zęby miał walnięte
Barbara Horz pisze:Kocurek dzikus u weta spierniczył z transporterka ,a wydawało się, że za chwilę ducha odda tak kiepsko wygladał. Musiałam go ściągać z roletbo chciał po nich na sufit wejść. Dostał pika i zastygł z zębami wbitymi w rękawice. Wyglądał żałośnie jak ściagłam rękawice, a on dalej ja miał w zębach i już spał
![]()
starchurka pisze:
Okropne jest patrzeć i nie móc nic zrobić. Wczoraj namierzyłam po raz kolejny osiedlową kotkę, która przy każdym spotkaniu ze mną wystawa brzuszek i kółeczka do góry, mruczy jak traktor i w ogóle jest słodka... natomiast ma CZERWONE jedno oko (wygląda na uszkodzenie mechaniczne), z którego na dodatek sączy się ropa. "Na czuja" poszłam do jednego z domów i owszem - znalazłam właścicieli. Ponoć jest wysterylizowana (nic nie sugerowałam - ale ma taki jakiś okrągławy brzuszek...tak klasycznie..), no i oczywiście chorego oka nie zauważyli. Może pójdą do weta... (wcisnęłam im atecortin, może podadzą) ale wiecie, ja mam bezustanną i narastającą ochotę na kradzież kota, kiedy widzę, jak "oni o nią tak bardzo dbają"Co więcej, pójdę tylko jeszcze raz, jeżeli stan oka będzie ciągle taki sam. A potem to juz nie będę się szczypać. Jak można tak po prostu kotu pomóc stracić oko??? To przecież boli...
oj. A jak to właściwie wygląda? dlaczego tam nie da się wejść?...
Barbara Horz pisze:oj. A jak to właściwie wygląda? dlaczego tam nie da się wejść?...
Budynek jest zamknięty i nie wiedomo kto ma klucze. Pozatym od podwórka są zamurowane wszystkie okna z parteru i okienka piwniczne. Od frontu jednak nic nie jest zamurowane, a wandale powybijali szyby w okienkach piwnicznych i w drzwiach wejściowych. Wygląda to strasznie i obawiam się, że ktoś to wkońcu zamuruje, co uniemożliwi wyjście kotów. Jedyna droga do budynku to przez okno na I piętrze od podwórka. Nie będzie to łatwe, szczególnie, że trzeba tam klatkę łapkę wtargać i transporterek. Pozatym budynek jest bardzo duży i piwnice też. Obejść to wszystko będzie trudnoCoś jednak zrobić musimy, bo strasznie mi to na sumieniu leży.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], olabaranowska i 857 gości