30 kotów ... -13 pojechało do Met i już

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Czw gru 20, 2007 0:17

Georg-inia pisze:
Koty miały mieszkać w stajni bądź stodole, zamkniętej - przynajmniej przez kilka pierwszych dni (tygodni). To chyba normalna procedura przy domach wychodzących, prawda?...? tymczasem zostały zamknięte w domu, gdzie faktycznie czuły się źle, i nie jest dziwne, że uciekły przy pierwszej możliwej okazji.



moim zdaniem ustalenie czy koty mialy byc zamkniete kilka dni czy kilka tygodni jest sprawą zasadniczą. O ile termin kilku tygodni jest zupełnie logiczny, to termin kilku dni nie ma sensu.
Nie widze wiekszej róznicy czy koty byly zamkniete w domu czy stodole. Mialy sie przyzwyczaic do miejsca w ktorym sa karmione.
Byłam w domu met i widzialam pokój przeznaczony specjalnie dla kotów. Koty mają tam spokój i woliere gdzie bezpiecznie moga wychodzic na zewnatrz.
Moim zdaniem wypuszczone zostały za wczesnie, ale
przeniesienie kotów wolnozyjących na inne terytorium zawsze moze sie skonczyc ich ucieczką. Z tym ryzykiem niestety trzeba sie liczyć.

Rozumiem tez dlaczego met nie widuje kotów.
To spory obszar, szybko robi sie ciemno, a met sama opiekuje się duza grupą zwierzat.
Zostawia im jedzenie i ktos je zjada, byc moze koty.
Nie jest w stanie tego ustalić.
Faktycznie sensownym rozwiazaniem jest wizyta dziewczyn z Łodzi, ktore pomoga sprawdzić czy koty tam są.

Szokuje mnie jak szybko na forum padają mocne slowa i osądy.
Zanim met zdazyla cokolwiek wyjasnic padly slowa typu wyłudzenie, defraudacja :evil: .
W calej tej akcji zostaly popelnione jakies bledy. Nie wiadomo gdzie sa koty i jak sobie radza.
Ja widze bledy po obus tronach, ale biore tez poprawke na to, ze błedów nie popelnia tylko ten, kto nic nie robi.

Mam nadzieję, ze uda Wam sie dogadc i na spokojnie ustalic rozwiazanie dla kotów najlepsze.
Obrazek

tangerine1

 
Posty: 15466
Od: Nie lis 14, 2004 20:59
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Czw gru 20, 2007 0:17

Szczerze to chyba nie jestem osoba kompetentna do wypowiadania sie na forum.
na pewno rozumiem Met - sama mam 23 lata,jak pomysle, ze moglabym miec jeszcze niemowle i ponad 40 zwierzat... Nie sadze, zebym dala rade ;/
Dziewczyny, miejscie na wzgledzie,ze met chciala dobrze. Zaoferowala to, co miala i o co prosilyscie - miejsce w stanjni. A ze nie wyszlo jak mialo - duza role odegralo nie dogadanie sie i niczyjej w tym winy. Teraz trzeba to naprawic.

Bo teraz koty sa wazne.
Pavarotti.
Met, prosze, sprobuj jakkolwiek go odnalezc. Powiesic ogloszenie w sklepie chociaz. Pokiciac po nocy i popytac ludzi. Moze dla niektorych bury czy łaciaty to wszystko jedny, moze jednak sie komus przypomni.
Moze cokolwiek.
Jezeli to te wojslawice co wyguglalam to strasznie daleko ode mnie- ale na pewno blizej znajdzie sie ktos, kto pomoze. Chociazby w weekend.
Napisz met konkretnie, co jest potrzebne. Materialnie i ludzko.
Bedzie latwiej cokolwiek zorganizowac.
Ja na pewno nie dostane urlopu do konca roku, pozniej moze tez byc roznie. jak juz zrobi sie cieplo moge namowic TZ i ewntualnie brata podjechac do Ciebie na pare dni - tylko wtedy musielbysmy miec gdzie spac, ewentualnie namiot (ale wtedy musi byc na tyle cieplo, zeby dalo sie mieszkac w namiocie). moze do tego czasu uda sie zebrac jakies fundusze i zbudowac cos porzadnego dla zwierzat. Najwazniejsze teraz ocenic sily.
Pavarottiego trzeba znalezc

Moj kot uciekl przez okno kiedy pojechal z Bydgoszczy do Krakowa (wspollokatorzy otworzyli drzwi do mojego pokoju, w kuchni bylo otwarte okno, mnie nie bylo i na pare miesiecy kot zniknal). Odnalazlam go po bodajze trzech miesiacach (nie pamietam dokladnie kiedy), bardzo niedaleko domu. Zawsze jest szansa - ja wtedy przekopalam cale osiedle, lacznie ze starym fortem, siedliskiem pijakow i narkomanow, takich scen nikomu nie zycze. Postawilam na nogi wiekszosc staruszek na osiedlu, cale mnostwo facetow z psami (jako ze jestem mloda i w miare ladna to moj placz ich poruszal jak cholera) i juz prawie nie widzialam nadziei.
nie znam realiow wsi. Ale moze sie uda.

Met strasznie duzo wziela na siebie - nie dziwie sie, ze nie ma sily jeszcze gadac na gadu. Nie ma co robic nagonki. Nie bronie jej, na pewno nie powinno sie wypuszczac kotow. Ale na pewno nie kierowala nia chec pozbycia sie ich czy chec zrobienia im krzywdy. jest mi przykro, ze tu sie stala nagle taka nagonka. My powinnysmy przeciez oferowac jej teraz pomoc, dziewczyny...

met, jak sie odnajdzie jakikolwiek ulamek tych kotow, co zwialy - da sie je w tej stajni jakos zamknac? tak, zeby sie chociaz przyzwyczaily... potrzebujesz kogos do pomocy? Moge sprobowac naglosnic sprawe u Pilipiuka, wasza miejscowosc to chyba bliskie jego sercu iejsce, moze s-fantasci cos pomoga, o koty dla sf to cos niesamowitego.

cariewna

 
Posty: 468
Od: Czw cze 14, 2007 20:48
Lokalizacja: Osiedle Kosmodrom//Byd-Fordon

Post » Czw gru 20, 2007 0:24

ceriewno, dziękuje za to co napisałaś
dokładnie o to chodzi
o znalezienie Pavarottiego
o to, ze koty są bezpieczne o nic więcej
Obrazek

Magija

Avatar użytkownika
 
Posty: 15173
Od: Sob cze 05, 2004 11:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw gru 20, 2007 0:58

Moze ktos w weekend moze podjechac i poszukac wlasnie Pavarottiego? ja z Bydgoszczy bym jechala caly dzien w jedna strone;/ a na 100% nie mam szans na zwolnienie jakiekolwiek;/
jest szansa, ze komus sie rzucil w oczy - moze wlasnie dzieci? Moze ogloszenie w sklepie, szkole, moze nawet kosciol - poprosic ksiedza, jak zobaczy ze zalezy czlowiekowi to moze wezmie pod uwage... Ogloszenia duszpasterskie sa na koncu mszy, ludzie sluchaja. Wazne, zeby zrobic cokolwiek, jest tak zimno (a u was pewnie jeszcze zimniej).
Wazne jest zeby Met wiedziala, ze ma wsparcie. Naprawde duzo na siebie wziela, przeciez ona nie chce w zaden sposob krzywdzic zwierzakow.
prosze, pomozcie!
Bardzo mnie ten watek poruszyl;/
Ja mam teraz 4 koty, psa u rodzicow, starego i chorego. pracuje w sklepie zoo w soboty za karme dla moich zwierzat, pracuje w tygodniu na zarcie dla nas. Bardzo dbam o swoje zdrowie, jestem wysoka i silna. Mam tez cudnego, kochajacego narzeczonego, bardzo blisko rodzicow i reddie. Wiem, ze nie jestem sama a czasem jest mi tak cholernie ciezko.
Wazne: nie oceniajcie met zle bo tu nic nie wyniklo ze zlej woli ;/ Pomozmy, tak po prostu.
Z tego, co zrozumialam to met ma duzy obszar, gdzie moga zyc zwierzeta, ael jest tam sama. W jaki sposob mozna sie tam dostac? Jak blsko sa osoby, ktore nawet raz na jakis czas moga pomoc? Cy brakuje karmy, materialow, ludzi? To jest teraz wazne, przeciez tam jest jeden czy dwojka ludzi, dziecko i masa kotow - to nie jest latwo sie tym wszystkim zaopiekowac, juz pomijajac pomoc materialna...
Ja poki co zaraz znikam z netu, jutro musze wstac o 5, bede pewnie kolo 20 dopiero w domu wiec wejde wieczorem. Moze forumowo uda sie opracowac jakikolwiek plan...

cariewna

 
Posty: 468
Od: Czw cze 14, 2007 20:48
Lokalizacja: Osiedle Kosmodrom//Byd-Fordon

Post » Czw gru 20, 2007 1:16

dlaczego to met teraz miała starać się o pieniądze, które zgodnie z umową miały po prostu wpłynąć do jej fundacji razem z kotami?

Niezłe rachunki uregulujesz z pieniędzy, które przekaże ci firma, tylko zadzwoń, powiedz, ze nie mozesz dłuzej czekać


powyższy cytat świadczy, że met już wystąpiła o pieniądze,tylko, że ich nie otrzymała.
w świetle tego faktu zastanawiam się, dlaczego w imieniu met - i jak się doczytałam, bez jej wiedzy - wystosowane zostało jakieś pismo?


źle się stało, że koty nawiały, ale wina leży po obu stronach w tym samym stopniu. Strona łódzka dość niefrasobliwie ustalała szczegóły umowy
Liczy się każde miejsce dla każdego kota. Gospodarstwa, stadniny, te koty doskonale sobie dadzą radę, tylko za chwilę nie będa miały gdzie się podziać...


Natomiast met napisała, że koty przychodzą i są dokarmiane.

Czy nie o to chodziło stronie łódzkiej? Żeby żyły wolno i były dokarmiane?

a co do przytulastego i miziastego Pavarottiego, który w dodatku miał już swój dom, to jakim cudem i w jakim celu został wywieziony do met?


przeczytałam cały wątek trzy razy bardzo uważnie. Niestety, sprawa nie jest dla mnie całkiem jednoznaczna. A już z cała pewnością met nie występuje w niej jako czarny charakter.


p.s.
i jeszcze z czystej ciekawości:
a jeśli chodzi o rachunki - przecież pieniądze czekają na oficjalne pismo od Naszej Szkapy. Dostajesz je i wpłacasz na konto lecznicy i sklepu zoo. To chyba jasne.


czy chodzi o sklep,który część dochodu przekazuje na prowadzony przez magiję Kotylion?
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Czw gru 20, 2007 1:40

w tym sęk, ze met miała wystawić rachunek owemu zakładowi pracy, i wtedy on mógłby przelać pieniądze

albo uzgodnić, ze darowizna

nie moze tego zrobic nikt za met
bo to ona jest fundacją

pieniądze czekają, w tym na budowe kociarni


Pieniądze ze sklepu sa przekazywane na schronisko łódzkie - 3% wartosci zakupu.
Kontenery kupione były po kosztach, w którym sklepie na to pójdą?

market znam, bo blisko mnie i sama tam kupuję - bo tanio, solidnie, i część kaski idzie na schron.

Sis

 
Posty: 15962
Od: Pon paź 08, 2007 13:03
Lokalizacja: poza Łodzią

Post » Czw gru 20, 2007 7:33

panama pisze:to faktyczni mili ludzie - ja za kurczaki musiałam zapłacić


Ja nie zapłaciłam, bo mnie ich pies ugryzł....
Na wsi jest równowaga sił....

I na wsi wszyscy widzą ,jeżeli pojawią się obce zwierzęta w okolicy.
Wystarczy zapytać sąsiadów, i naprawdę odróżniają kolory.
Proszę nie robić ze zwykłych rolników idiotów,
bo na zwierzętach i ich kolorach dobrze się znają.
Kolorów i zwierząt nie odróżniają ludzie świeżo osiedleni na wsi,
bo przyrody uczą się dopiero.
A jeżeli w tej wsi jest sklep, to siedzą pod nim różni tacy,
co nie mają zajęcia i piją piwo, więc oni też wszystko wiedzą ,
co w okolicy żyje i rusza.
No i sklepowa zawsze wszystko wie,co sie dzieje w okolicy....
A jak nie to sie dowie..
Dzieci też wszystko wiedzą i widzą..

Pytać ludzie odpowiedzą......
To mogą zrobić dziewczyny z Krakowa lub Łodzi.
No chyba ,że Met nie chce ,żeby dziewczyny pytały za dużo....
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Czw gru 20, 2007 8:13

Sis, a ilez mozna?
mnie ta sprawa nie bawi, a na telefonie wisiec nie mam czasu.

kristinbb, proooosze cie, ile my mamy lat?
zapraszam media, wolontariuszy, gosci wszelakich, a o ekipe z miau mam sie bac? z reszta juz niejeden z forumowiczow u mnie byl. we wsi gadaja o mnie, ile wlezie, jestem tematem numer 1 od roku, a ze tutaj nic sie nie dzieje, wiec tym super newsem zostane pewnie jeszcze troche.

dlaczego nie zgadzam sie na szukanie kotow?
1. nie to uzgadnialismy - ja wywiazalam sie z umowy i nie mam zamiaru dac z siebie robic wariata,
2. nie mam czasu.
Obrazek

met

 
Posty: 829
Od: Pon sty 17, 2005 16:19
Lokalizacja: wojslawice, gm. KWielka

Post » Czw gru 20, 2007 9:06

Jak widzę docierają do mnie sprzeczne fakty, wiec chciałabym coś ustalić.
Po pierwsze - met czy Ty widujesz te koty czy nie? Bo fakt, że znika jedzenie o niczym nie świadczy, zwłaszcza, że na terenie gospodarstwa przebywa tyle zwierząt. Ja zostałam poinformowana, że koty uciekły POZA Twój teren i nie wiesz gdzie one teraz są.
Po drugie dostałam informację, że wypuściłaś koty, bo Pani Bożena "kazała" Ci je wypuścić po kilku dniach. Zważywszy na to, że Pani Bożena nie ma bladego pojęcia o kotach, a Ty tak, mocno mnie to zdziwiło. Z tego co wiem, koty miały być wypuszczone i żyć jako "wolnożyjące", ale po dłuższym okresie, w trakcie którego przyzwyczaiły by się do miejsca. Nie ma takiej możliwości, aby stało się to w przeciągu kilku dni.
Chciałabym Cię jeszcze zapytać, dlaczego nie poinformowałaś dziewczyn o zamiarze wypuszczenia kotów? Przecież wystarczyła krótka informacja na gg, krótka rozmowa i nie byłoby całego zamieszania.
I jeszcze coś a propos Twojej trudnej sytuacji: met jesteś młoda, fakt, ale jesteś dorosłą osobą. Kiedy zdecydowałaś sie przygarnąć te koty trzeba było się zastanowić czy podołasz kolejnym obowiązkom. Tylko Ty mogłaś zdawać sobie z tego sprawę.
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Czw gru 20, 2007 9:18

Met,
ja naprawdę staram się obiektywnie na to wszystko patrzeć, wiem, że być może cała sprawa była nie do końca sprecyzowana...
trochę nie rozumiem tylko jednego. Jesteś Fundacją i dobrze wiesz, że zakłady pracy, które przekazują fundusze na cele charytatywne muszą mieć "podkładkę".
W tym przypadku od początku ustalone było, że jest to pewnego rodzaju umowa, coś za coś. I niestety nikt poza Tobą spraw finansowych załatwić nie może. Próbowałyśmy dotrzeć do ludzi w zakładzie odpowiedzialnych - nic z tego. Wszyscy powtarzają to samo: "umowa była z Fundacją Nasza Szkapa i z nią będziemy oficjalnie rozmawiać". My, jako łapacze kotów i transport w ogóle dla zakładu nie istniejemy.
Więc stwierdzeniem, że nie masz czasu wisieć na telefonie, rozumiem, że kładziesz krzyżyk na oferowanych funduszach? A dlaczego nie wiesz o tym, że do zakładu powinien trafić rachunek, czy też oficjalne pismo od Fundacji - naprawdę nie mam pojęcia. Dla mnie jest to rzecz oczywista, ale ja jestem biurwa i może skrzywienie zawodowe robi swoje.

co do kotów - trudno, stało się. Zwiały, nie powinny, ale zwiały. Nie są to koty domowe, żadne z nich kanapowce, i pewnie znajdą jakiś kąt w stodole, jeśli nie u Met, to gdzie indziej. I nikt nie prosi o szukanie dzikusów po okolicznych polach, bo to mijałoby się z celem. Natomiast szkoda Pavarottiego.

I tak naprawdę wydaje mi się, że nie tyle chodzi tu o tę nieszczęsną ucieczkę futrzanych, co o samo podejście Agnieszki do sprawy. Na nic nie ma czasu, nic ją nie interesuje, rozmawiać nie chce, a z drugiej strony padają zarzuty, że Fundacja została w te koty "wrobiona" i wylądowała z dużymi rachunkami do zapłacenia...

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw gru 20, 2007 9:21

Georg-inia pisze:
met pisze: ... ja chcialam dobrze, dostalam za to po lbie i ladne rachunki do uregulowania.


a jeśli chodzi o rachunki - przecież pieniądze czekają na oficjalne pismo od Naszej Szkapy. Dostajesz je i wpłacasz na konto lecznicy i sklepu zoo. To chyba jasne.


8O :?:
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw gru 20, 2007 9:22

met pisze:zapraszam media, wolontariuszy, gosci wszelakich, a o ekipe z miau mam sie bac?



Co takiego się stało z kotami,że boisz sie wizyty ekipy z miau??

Na Twoim miejscu też bym się nie zgadzała na szukanie kotów,
bo to świadczyłoby, że nie nadajesz się na ich opiekunkę.

Fundacja pro zwierzęca, która gubi zwierzęta..hmmm...

Ciekawe co na to powiedziałyby media, wolontariusze i goście ... wszelacy....
Ostatnio edytowano Czw gru 20, 2007 9:29 przez kristinbb, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Czw gru 20, 2007 9:25

cala ta smutna historia powinna byc przestroga na przyszlosc, by jasno i czytelnie okreslac warunki, na jakich umieszcza sie zwierzeta (w tym przypadku koty wolnozyjace) na tymczasie
najlepiej na pismie, by uniknac potem takich nieporozumien i niescislosci (ile osob tyle wersji ustalen)

wydaje mi sie ze, nie bylo tu niczyjej zlej woli ani swiadomego dzialania na szkode kotow, tylko niedogadanie sie

i zamiast wysuwac pochopne oskarzenia, pomyslec, jak najskuteczniej naprawic bledy

mam nadzieje, ze Pavarotti pojawi sie na posesji
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu.

Obrazek

jojo

 
Posty: 11799
Od: Pon kwi 26, 2004 19:52
Lokalizacja: Katowice

Post » Czw gru 20, 2007 9:27

kristinbb pisze:
met pisze:zapraszam media, wolontariuszy, gosci wszelakich, a o ekipe z miau mam sie bac?


Co takiego stało się z kotami,że boisz się wizyty ekipy z miau??]



chyba nie zrozumialas
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu.

Obrazek

jojo

 
Posty: 11799
Od: Pon kwi 26, 2004 19:52
Lokalizacja: Katowice

Post » Czw gru 20, 2007 9:31

jojo pisze:
kristinbb pisze:
met pisze:zapraszam media, wolontariuszy, gosci wszelakich, a o ekipe z miau mam sie bac?


Co takiego stało się z kotami,że boisz się wizyty ekipy z miau??]



chyba nie zrozumialas


A Ty nic nie rozumiesz , czy tylko udajesz?
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 284 gości