Meldunek z linii frontu
Matolek z Kornelka zostali dzisiaj powtornie zaszczepieni
Ale to byla wyprawa ...
Kociaki byly rozespane, jak to w ciagu dnia. Troche je jeszcze poglaskalam i powolutku Kornelcia do transporterka. Po chwili chciwie wyciagnelam lapska po Matolka i dolaczyl do siostrzyczki. Kornelcia juz troche skulona, ale ona to takie strachajlo. Matolek sie kreci i "zwiedza" klatke, wyglada przez kratke. Dostali futrzana kuleczke i myszke do srodka - Matolek od razu ruszyl do zabawy
Jedziemy taksowka. Kociaki wgrzebaly sie pod materacyk i sie nie odzywaja. Matolek jeszcze lebek do kratek przysuwa, wiec go tam troche paluchami glaszcze, ale Kornelka to jeden wielki strach, nie rusza sie tylko patrzy.
W lecznicy na szczescie nie bylo klientow, wiec weszlismy od razu. No to kto pierwszy? Chyba Matolek, bo taki odwazny ... eee ... takiego oporu to jeszcze u niego nie widzialam. No dobra, to Kornelcia. Pod przednie lapki i wyciagamy. Troche sie wyrywa, ale ja twardo do siebie przyciskam. Zaczynamy od obciecia pazurkow (udalo mi sie to wczesniej zrobic Matolkowi, ale Kornelci nie) - troche nam lapki zabierala, ale tak malo przekonujaco. Teraz zastrzyk - ech, jak ja ja przytrzymam za te cienka skore na kartku? Ale udalo sie - skora na karku, reka pod lopatkami przycisnela kicie do blatu i kujka kujnela, az sie mala szarpnela.
Albo wyrywa sie z coraz mniejszym przekonaniem, albo ja taka bardziej zdecydowana sie zrobilam?
Teraz kawaler - tak go zachwalalam a on sie lapami zapieral zeby nie wyjsc z klatki! Zupelnie jak moja Blanka! Czy biale koty z dodatkami tak maja?!?!?! Matolek to strasznie silny juz kocurek - wyrywal sie mocno, co i rusz mialam w perspektywie, ze mi sie wysliznie (piskorz jeden), ledwo dawalam rade. W koncu - kark i lopatki - i kolejna kujka. Ale ten chyba wogole tego nie poczul! No i do transporterka ... pod materacyk
Powrot zaplanowalam autobusem, zeby zobaczyc, jak sie beda zachowywaly ... ani miaukiem sie nie odezwaly, siedzialy jak trusie

A autobusy jak na zlosc podjezdzaly nie nasze, wiec troche czasu nam zeszlo. Kociaki drzaly (ze strachu albo z zimna), az kontenerek dygotal, a ja drzalam z nimi ... serio! Cos mna tak w srodku telepalo przez ten ich stres.
Caly czas bylam pewna, ze albo ich stres znowu w kryjowki wpedzi, albo sie na mnie obraza. A tu nic bledniejszego! Zapach mieszkania chyba znajomy, bo Matolek od razu zaczal przy kracie lapy wywalac, jakby kratke sam chcial otworzyc. Zaraz po otwarciu transporterka mleczko stanelo przed pysiami ... Kornelcia przyssala sie i byl spokoj na 5 minut, ale Matolek juz od razu chetnie ruszyl do zabawy. A potem jeszcze baranki. No nic chyba juz nie pamietal z wizyty

Kornelci natomiast troche potrwalo, zanim na wyciagnieta reke zareagowala podstawieniem lebka lub kuperka i zamruczala. Ale zamruczala
No, to transporterek juz moge Asi zwrocic, bo trzymalam go ze wzgledu na te wizyte szczepieniowa.
Asia - jesli potrzebny od zaraz, to jak Ci go przekazac?