jestem lekko podłamana powrotem koteczków... ale śpieszę donieść, że kurczak w pyszczach i Elfika i Bemci znikał ekspresem... kotki urosły, Elfik jest chudzina, ale to pewnie wynik choroby... a kaszle trochę podobnie do Kajko... a jutro niestety nie dam rady do weta, więc jedziemy z gento do noska jak u Kajka... Bemcia tradycyjnie wrzeszczy na wszystkie futra... nic się nie zmieniła...

ale daje się głaskać i brać na ręce... tak samo Elfik, tylko ona nie pyszczy na pozostałe ogony...
Kajko pogonił dziś wieczorem Bazyla...

maluch chciał się pobawić, a Bazyl zwiewał... faktem jest - reddie widziała - że w trakcie zabawy Bazyla i Virusem, ten mniejszy, czyli Virus, zaczął prychać i krzyczeć na Bazyla, więc natychmiast pojawiła się Bunia i ustawiła rude footro jak trzeba...

więc pewnie Ciapos obawiał się kolejnej interwencji Babci...
Kajko rozrabia, apetyt mu dopisuje... teraz lata za Bemcią, a dziewczyna prycha na niego cały czas... Kama już nie chowa się w tapczanie, czyli czuje się lepiej i apetyt też ma, od jutra antybiotyk w tabletkach...
oko Virusa jest w bardzo dobrym stanie, jest już tylko mała kropka i lekkie zmętnienie... jeszcze przez tydzień to wszystko co dostawał do oka... i umówiłam się już na jego operację, w przyszłą środę, wtedy też kontrola oka będzie...
integracja Borysa i Bemola z Gdańszczakami jest super... Grudzia wylizuje obu chłopaków... bawią się razem z maluchami... wszystkie przybiegają jak wchodzę do pokoju...
tak więc stan ogonów na dzień dzisiejszy wynosi 18... na kolację wsunęły prawie 2 kg udek i rozglądają się za więcej... a w pokoju dziecinnym to niedążałam nakładać do misek, zapach zwabił nawet Gargamela, który nornalnie czeka aż wyjdę z podejściem do miski... Borys tradycyjnie warczał przy misce, a Gumiś z Gracją nic sobie z tego nie robili...
