TOSIA w nowym domku :)))))) Za TM [*] 3.11.2020

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lip 16, 2007 20:06

Tosia ślicznie dała sobie radę sama. Gdy przyszłam, miseczki puste, opatrunek wporządku, a grzeczna Tosia drzemie sobie na poduszeczce :D
Teraz chyba bardziej znowu ją boli, bo znowu dotykana powarkuje. Ale to podobno normalne przez pierwszych kilka dni - za to rano mruczała jak traktorek.
Skoro je, siusia, qpale też są - to chyba wszystko wporządku. A w środę idziemy na kontrolę.
Aha, robiłam rano Tosi zastrzyki, też była grzeczna, troszeńkę tylko zdenerwowała się przy domięśniowym, ale mało.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon lip 16, 2007 20:11

:D

:ok:
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67146
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Wto lip 17, 2007 6:14

Anka pisze:Teraz chyba bardziej znowu ją boli, bo znowu dotykana powarkuje.


Żeby Jej tak nie zostało :lol: Yenna u nas robi wyjątki tylko dla mnie i TŻta (mam zresztą niejasne wrażenie, że chodzi o to, że my dostarczamy miskę z mokrym i ulubione suche kuleczki :evil: ). Reszta słyszy powarkiwanie w wersji light. W wersji hard core jest strzał znikąd i brwi na Vanilla Ice :evil: Załatwiła tak moją teściową (nie raz) (kocham koty :wink: ) i to tuż po tym jak została przez nią napasiona filecikiem z piersi kurczaka kupionym specjalnie dla niej, krojonym w malutkie kawałeczki i podawanym z ręki :roll: I wszystkich innych, którzy nabrali się na mruczenie i głaskali koteczka :) Bo Yenna nie lubi dotykania. Nawet jak sama wkitosi się na kolana to głaskać można tylko jak sama wkłada głowę w rękę i należy przestać natychmiast jak wyjdzie. Opóźnienia (nawet sekundowe) muszą być ukarane dla wzmocnienia efektu dydaktycznego :lol: A poza tym to najukochańsza Klusia świata :lol:

Ból będzie każdego dnia mniejszy. Ale jeszcze trochę czasu będzie bolało. Raz mocniej raz słabiej. Na zmianę pogody może reagować. Na złą pozycję. Potrącenie o mebel. A i tak najważniejsze, żeby się zrosło..... I ten dzień uczcimy :wink: :lol: :lol:
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.

Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker

Slonko_Łódź

 
Posty: 5664
Od: Pt cze 10, 2005 7:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto lip 17, 2007 20:23

Wieczorem niedawno Tosia zwymiotowała tylko co zjedzone suche. Razem z robalami - długaśne, martwe glisty :strach: . Odrobaczana była jakiś czas temu. A te glisty dopiero teraz :evil: ?
Trochę martwię się łapką, wydaje mi się, że po operacji trzymała ją prościej, teraz bardziej podkurcza. Jutro zobaczymy co i jak bo mamy wyznaczoną kontrolę.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto lip 17, 2007 20:28

Teraz to ja pewnie boli znacznie bardziej niz przed operacja, wiec chroni lapke....to musi potrwac zanim bedzie mogla zaczac cokolwiek nia poruszac

kciuki nieustanne
Obrazek

Agnieszka-

Avatar użytkownika
 
Posty: 701
Od: Wto sty 17, 2006 16:27
Lokalizacja: 3miasto lub koniec swiata (Umea)

Post » Śro lip 18, 2007 6:34

Albo opatrunek nieco się rozluźnił i może inaczej troszkę ułożyć. Ale mięśnie niech wet sprawdzi..... Ja się opiekowałam wprawdzie dziećmi z porażeniem mózgowym (jestem również oligofrenopedagogiem) ale po operacyjnej korekcie ścięgien (przy porażeniu spastycznym kurczące się mięśnie szkieletowe mogą złamać kręgosłup 8O ) to było pasmo nieustannych ćwiczeń jak tylko rana troszkę się zabliźniła.... Nawet na noc zakładane były opaski na nadgarstki/kostki z obciążeniem (nie małym wcale) żeby mięśnie oporowały cały czas.... Przy "zwykłym" gwoździowaniu też mięśnie- jako, że nie pracują- sztywnieją i cieńczeją.... Myślę, że u Tosi mogą się również trochę skracać. Ale dopóki nie zmieniają ustawienie kości to bym się tym za bardzo nie przejmowała. Na to będzie czas jak się kości zrosną.
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.

Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker

Slonko_Łódź

 
Posty: 5664
Od: Pt cze 10, 2005 7:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lip 18, 2007 7:07

Nadal duuuże kciuki za Tosiulę :ok: :ok: :ok: :ok:
Robale dajcie spokój Kici :evil:

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Śro lip 18, 2007 7:39

Nieustające kciuki :ok:...a z robalami tak bywa - czasem się paskudy trzymają i trzeba odrobaczać kilka razy :?
Kontakt ze mną - mail lub telefon. Na miau mnie już nie ma.

Sin

 
Posty: 4216
Od: Czw sie 19, 2004 17:15
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Śro lip 18, 2007 8:44

Slonko_Łódź pisze:Albo opatrunek nieco się rozluźnił i może inaczej troszkę ułożyć. Ale mięśnie niech wet sprawdzi..... Ja się opiekowałam wprawdzie dziećmi z porażeniem mózgowym (jestem również oligofrenopedagogiem) ale po operacyjnej korekcie ścięgien (przy porażeniu spastycznym kurczące się mięśnie szkieletowe mogą złamać kręgosłup 8O ) to było pasmo nieustannych ćwiczeń jak tylko rana troszkę się zabliźniła.... Nawet na noc zakładane były opaski na nadgarstki/kostki z obciążeniem (nie małym wcale) żeby mięśnie oporowały cały czas.... Przy "zwykłym" gwoździowaniu też mięśnie- jako, że nie pracują- sztywnieją i cieńczeją.... Myślę, że u Tosi mogą się również trochę skracać. Ale dopóki nie zmieniają ustawienie kości to bym się tym za bardzo nie przejmowała. Na to będzie czas jak się kości zrosną.


Ja też jestem m.in. oligofrenopedagogiem (no, nie pełne studia, tylko studium), ale pracowałam bardziej z dziećmi nie tyle z porażeniem mózgowym, ile o obniżonym ilorazie inteligencji z najróżniejszych powodów (np. zespół Downa, inne zespoły itd). więc witaj w klubie :D

Wet mówił, że za parę tygodni trzeba będzie dużo ćwiczyć z tą łapką, po prostu rehabilitować. Ale to potem, najpierw musi się ta kość wogóle zrosnąć (o ile zechce po takim czasie). Więc faktycznie, że te mięśnie i ścięgna, naciągnięte właściwie na siłę i umocowane na właściwym miejscu lekko się spowrotem przykurczają, ale dopóki kość trzyma się jak trzeba to jest ok. Potem trzeba będzie po prostu z tą łapką pracować. Masz rację.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro lip 18, 2007 9:13 Tosia

Anulka, bardzo trzymam kciuki za szybkie ,prawidlowe zrośnięcie lapki koteczki i pracę nad lapeczką!
Teraz juz wiem Aniu, czemu jestes taka cierpliwa i kochająca wszelkie "bidy"

gisha

 
Posty: 6078
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Śro lip 18, 2007 11:54

kciuki takze i ode mnie :ok:
oraz pare BARDZO brzydkich slow dla robali

...musze powiedziec, ze ciekawa jestem jak sie rehabilituje lape kota... jak sie rehabilituje lape czlowieka to wiem, mialam okazje przekonac sie na lapie wlasnej :roll:

pozdrowienia takze od mojej kotki Norki, wlazla na klawiature i napisala "89". Nie wiem, co miala na mysli, ale na pewno cos dobrego :wink:

varulv

 
Posty: 1370
Od: Wto lip 10, 2007 23:18
Lokalizacja: Basildon [Essex]

Post » Śro lip 18, 2007 13:08

Noreczko, my koty rozumiemy się doskonale. WIEM co znaczy 89 i bardzo, bardzo ci dziękuję :D
Tosia


Jesteśmy po kolejnej wizycie. Wet "rozpakował" jej opatrunek i "zapakował" spowrotem korzystając z okazji, że miał stażystki. Tosia faktycznie ma już dosyć, i w momencie opatrunku mocno się buntuje. Ale nie histeryzuje ot tak sobie na wyrost, tylko reaguje na dotyk do łapki. Doktor robił to bardzo delikatnie, ale napewno i tak odczuwała ból.
Rana po cięciu goi się bardzo ładnie, nie ma żadnego obrzęku, opatrunek był tylko odrobinę przyschnięty, czyli minimalnie coś tylko wyciekało, podobno absolutnie w dopuszczalnej normie.
Co się dzieje w środku z kością dowiemy się dopiero ok.4 tygodni po operacji, bo wtedy dopiero będzie sens zrobić kolejne zdjęcie RTG. Narazie mamy przyjść we wtorek na zdjęcie szwów. Do tego czasu Tosia będzie na antybiotyku. Podobno takie operacje ingerujące we wnętrze kości, a więc szpik wymagają szczególnie starannej ochrony antybiotykowej, ponieważ szpik jest bardzo podatny na infekcje bakteryjne. Tolfedynę będzie dostawała do piątku.
Słonko, nie było dużo czasu, ale trochę podpytałam o ten metacam. Doktor tyle mi powiedział, że on ma więcej zaufania do tolfedyny, bo jest od dawna dopuszczona dla kotów, sprawdzona, bezpieczna. Metacam dopiero stosunkowo niedawno dopuścili dla kotów (wcześniej był chyba tylko dla psów) i jego działanie u kotów jest mniej udokumentowane. Tak zrozumiałam o ile czegoś nie pokręciłam.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro lip 18, 2007 16:36

Tosiu, dolaczam takze pozdrowienia od Bartka - mojego synka. Bardzo chcial cos od siebie napisac, ale maly jest i dopiero sie uczy pisac na klawiaturze [jako dumna matka pochwale sie, ze potrafi juz nacisnac enter i przewinac strone - ta duza chyba tez jest z mojego synka dumna, bo tak energicznie macha rekoma i cos mowi gdy maly wchodzi na klawiature].
Norka



:D

varulv

 
Posty: 1370
Od: Wto lip 10, 2007 23:18
Lokalizacja: Basildon [Essex]

Post » Śro lip 18, 2007 21:35

varulv pisze:musze powiedziec, ze ciekawa jestem jak sie rehabilituje lape kota...


Mniej więcej tak samo jak ludzką czyli masaże i gimnastyka. Zależnie od stanu mięśni albo najpierw masaże rozluźniające a potem wzmacniające albo od razu wzmacniające. Od razu powiem, że Łódź jest w tej kwestii uprzywilejowana bo "mamy" jedyną w Polsce masażystkę zwierząt. Masowała m.in. moją Yennę i efekty były nawet dla mnie porażająco dobre 8O Oczywiście samemu też ma sens- lepszy jakikolwiek masaż niż żaden- nawet nie profesjonalnie czy nieudolnie wykonany. Gimnastyka- szczególnie na początku ważna bo potem przez bieganie i skakanie koty się "autogimnastykują" :wink: Bierzesz sobie takiego pacjenta na kolanka, siadasz wygodnie przed telewizorem albo innym zabijaczem czasu, głaszcząc i drapiąc dla niepoznaki jedną ręką, podkładasz otwartą dłoń pod stopę pacjenta i mu tą nóżkę przyginasz tak jakby kucał i puszczasz. Potem łapiesz paluchy i podwijasz pod spód i prostujesz. Potem rozcapierzasz paluchy pacjenta, wysuwasz pazury i puszczasz. Im częściej i dłużej (szczególnie to "kucanie") tym lepiej dla mięśni. Niestety nie wszystkie koty lubią takie pieszczoty (chociaż wg słów Madzi- naszej masażystki- większość lubi, mruczą a nawet zasypiają. Oczywiście Yenna należała do grupy wyjątków- jej wrzaski, syki, warczenie, sikanie do rękawów, drapanie, gryzienie pamiętają wszyscy, którzy byli świadkami masaży. Ale Yenna nie lubi być dotykana ogólnie. Zresztą i tak nie było zmiłuj i codziennie jeździła :evil:

Anka pisze:pracowałam bardziej z dziećmi nie tyle z porażeniem mózgowym, ile o obniżonym ilorazie inteligencji z najróżniejszych powodów (np. zespół Downa, inne zespoły itd

Ja oczywiście również z Downem, encefalopatiami, autyzmem, wadami cewy nerwowej, zespołem Recklinghausena i inne.... Ale operacje ścięgien przerabialiśmy akurat na porażeniach spastycznych- głównie pachwiny, kolana i kręgosłupy. Bo ja jestem mgr oligo :lol:

A wracając do Tośki- też uważam, że mięśnie i ścięgna to sprawa drugorzędna. Najważniejsze, żeby kość się ładnie zrosła. Jeżeli Tośka nie ma piasku ani kamieni w moczu to może ossopan by pomógł w gojeniu?
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.

Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker

Slonko_Łódź

 
Posty: 5664
Od: Pt cze 10, 2005 7:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lip 18, 2007 22:56

Slonko_Łódź: wow! ciekawie brzmi ta gimnastyka
ja w swojej Norce nawet oka nie jestem w stanie przemyc... a takze nie biore jeszcze na rece o kolanach nie wspominajac :roll: no ale jestesmy razem od 2.5 tygodnia, wiec jeszcze sie do siebie przyzwyczajamy...

Ja w ramach fizykoterapii mialam oprocz cwiczen prad przepuszczany przez lokiec 8) ale kotom chyba sie czegos takiego nie robi, prawda?
Za to nie mialam masazy :( tylko gimnastyke i to na ogole sama przywiazana pasami do czegostam albo lezac na lozku rehabilitacyjnym musialam machac wlasna reka :? Wiec koty maja lepiej :wink:

Tosiu, slyszysz?

varulv

 
Posty: 1370
Od: Wto lip 10, 2007 23:18
Lokalizacja: Basildon [Essex]

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 30 gości